Piramida finansowa to pojawiający się co pewien czas twór ekonomiczny, choć wydawałoby się, że mając tak długą historię powinien już odejść do lamusa. Nie jedyny twór o takiej właściwości, ale jeden z niewielu prawnie zakazanych, a uporczywie powracających. Jego konstrukcja: obietnica gwarantowanego zysku/wypłaty i oparcie możliwości realizacji tej obietnicy o napływ kolejnych klientów w przyszłości, wydaje się dziwnie znajoma – tradycyjny system emerytalny pay-as-you-go o zdefiniowanym świadczeniu działa bardzo podobnie i nikt go zakazywać nie chce, wręcz przeciwnie, w większości krajów europejskich funkcjonuje takie rozwiązanie, co więcej, uczestnictwo w nim jest z reguły obowiązkowe.
Co prawda istnieje istotna różnica – wypłaty przyszłych emerytur są gwarantowane przez państwo. Ale w praktyce oznacza to, że wypłaty gwarantowane są przez podatki ogólne płacone przez tych samych obywateli, którzy są uczestnikami systemu i beneficjentami tej gwarancji.
Każda piramida działa dobrze dopóki nowi uczestnicy napływają do niej szerokim strumieniem i ich wpłaty wystarczają na realizację obietnic złożonych wcześniej zapisującym się szczęśliwcom. W którymś momencie z reguły się to zmienia. W przypadku systemów pay-as-you-go takim punktem zwrotnym było tzw. trzecie przejście demograficzne, związane z obniżeniem dzietności i wydłużeniem trwania życia, prowadzące do tzw. starzenia się ludności. Oszacowania OECD i IMF ukrytego długu tradycyjnych systemów emerytalnych, czyli różnicy pomiędzy zdyskontowaną obietnicą wypłat dla obecnych i przyszłych emerytów, a zdyskontowanymi oczekiwanymi wpływami ze składek, wahają się dla takich krajów Europy jak Niemcy, Francja, czy Włochy między 200 proc. a 300 proc. PKB, czyli znacząco przekraczają wielkość długu publicznego tych krajów.
Nic więc dziwnego, że przepływy składek przez konta emerytalne w systemach zarządzanych przez państwo podlegają rachunkowości kasowej, która nie uwzględnia zobowiązań powstających w efekcie tego przepływu i długu tego nie widać (tak jest też w tzw. pierwszym filarze polskiego systemu). W systemach zarządzanych przez instytucje prywatne jest oczywiście inaczej – zasada rachunkowości memoriałowej nakazuje uwzględnianie zobowiązań powstających na skutek przepływu składek, jak zresztą nakazuje zdrowy rozsądek. Z drugiej strony, nieksięgowanie zobowiązań systemów zarządzanych przez państwo może i ma przewrotny sens – ostatecznie przyszłe wypłaty i ich wysokość to tylko obietnica, jak pojawią się kłopoty, można ją zmienić, zwłaszcza, że uczestnictwo przecież i tak jest obowiązkowe.
Termin „piramida finansowa" ostatnio często pojawia się w mediach i rozmowach, co w świetle wydarzeń sezonu ogórkowego nie dziwi, niemniej jednak czasem wykorzystuje się go w zaskakujących sytuacjach. Niedawno taką figurą retoryczną posłużył się na swojej konferencji minister Jacek Rostowski. Wobec przesunięcia w ubiegłym roku części składki z OFE na tzw. subkonto w ZUS (gdzie zgodnie z obietnicą rządową środki waloryzowane będą tempem wzrostu PKB, a zobowiązania powstające w ten sposób zgodnie z zasadą kasową oczywiście nie będą księgowane), wykorzystywanie takiej figury retorycznej wymaga, powiedzmy, swoistej odwagi. Prędzej czy później piramidy zapewne zejdą na margines naszego języka, ale piramidopodobne konstrukcje nadal będą rzucały cień na całą Europę.