Najpierw trzeba nam dać narzędzia, które umożliwiają zmniejszanie albo wręcz likwidację strat, a dopiero potem stwierdzać czy II filar funkcjonuje dobrze, czy nie. W ubiegłym roku indeks WIG stracił 20 proc., a amerykański był na zero. Jeżeli do tego doliczymy zmianę kursu walutowego, to z naszego punktu widzenia inwestycje, w amerykańskie akcje byłyby na plusie. Ale nie możemy tam inwestować.
Nie ma klimatu do inwestycji
Istnieje 5-proc. limit inwestycji zagranicznych.
Chodzi o to, żeby był przyjazny klimat do inwestowania za granicą dla OFE, a tak nie jest.
Czyli jak nawet zwiększony zostanie limit inwestycji poza Polską, to i tak nie będziecie inwestować, bo nie ma klimatu?
Samo zwiększenie limitu nie wystarczy. Musi zostać dokonana cała paleta dodatkowych zmian legislacyjnych. Może okazać się, że limit wzrośnie, ale benchmark dla inwestycji zostanie tak skonstruowany, że będzie uniemożliwiał takie inwestycje.
Odbieracie sygnały ze strony rządu, że nie powinniście inwestować za granicą?
Były podnoszone argumenty, że OFE będą chciały wyprowadzać pieniądze za granicę. A fundusze zainwestują za granicą tylko w celu podniesienia stóp zwrotu, albo zminimalizowania ryzyka. Jeżeli ktoś myśli inaczej, to się myli. Nie ma też możliwości inwestowania w papiery spółek z tej samej grupy kapitałowej. Zabrania tego prawo więc wszelkie obawy są bezpodstawne.
Dziś można odnieść wrażenie, że siedzicie cicho, bo boicie się, że jak będzie was mocniej widać, to w końcu was zlikwidują?
A może my koncentrujemy się na tym, co jest ważne? Skupiamy się na zarządzaniu powierzonymi pieniędzmi. Nie jesteśmy stroną, tylko podmiotem, nad którym się debatuje.
Ale istnieje taka obawa w środowisku, że OFE zostaną zlikwidowane za jakiś czas?
Wszystko zależy jakie rozwiązanie odnośnie systemu wypłat zostanie przyjęte.
Jak zostanie przyjęte takie, że pieniądze klientów funduszy emerytalnych wracają do ZUS to...
...będzie oznaczało, że rząd nie wierzy, że filar kapitałowy jest potrzebny. A on ma przecież sens dla klientów. Jeżeli rząd ma inne priorytety to musimy rozważyć wszystkie za i przeciw. Samo zapisanie ścieżki wzrostowej składki do 3,5 proc. pokazuje, że OFE są potrzebne. Nie wyobrażam sobie też za bardzo likwidacji OFE w kontekście naszych udziałów w spółkach giełdowych. Jakby się to miało skończyć? Rząd przekonuje, że składki do OFE są kosztem. To nie jest koszt, a odkładanie pieniędzy. Nawet jeśli jest to bieżące obciążenie dla budżetu, to jest to inwestycja w Polskę i przyszłość Polaków. Chcemy współpracować z Ministerstwem Finansów w zakresie rozwiązań jak ten system poprawiać, a nie pogarszać.
Ta współpraca środowiska z rządem jest widoczna?
Nie wiemy na czym polegają zapowiedziane zmiany dotyczące zagranicznych inwestycji OFE. Warto byłoby skorzystać z naszych praktycznych doświadczeń. Obecne regulacje pochodzą z 1999 r., a rynki finansowe są dziś zupełnie, gdzie indziej. Trzeba je odświeżyć, a nie tylko robić to, co akurat narzucił nam unijny trybunał. W przyszłym roku będzie przegląd prawa dotyczącego OFE, ale nie warto czekać, skoro i tak zmiany muszą nastąpić w tym roku. Do tego nadzór opracował już pewne propozycje zmian.
Czyli wraz ze zmianą limitów należałoby zmienić benchmark, przejrzeć limity inwestycyjne?
Plus dołączyć nowe klasy aktywów umożliwiające OFE zabezpieczanie inwestycji.
I do tego dorzuć sposób wypłaty świadczeń z OFE?
Sposób wypłaty świadczeń łączy się raczej z utworzeniem funduszu bezpiecznego niż z nowym benchmarkiem.
Kłopoty z IKZE?
Przejdźmy teraz do innego produktu, który od tego roku może oferować. W lutym wprowadziliście do oferty indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Po trzech miesiącach są powody do zadowolenia?
Trudno jest dotrzeć do klientów. Dystrybutorzy nie są bowiem na razie zainteresowani sprzedażą tego produktu.
Daje im za niską marżę?
Tak. A do tego nasza branża jest mocno regulowana. IKZE prowadzone przez PTE jest bardzo mocno dookreślone w prawie. Ubezpieczyciele, TFI czy banki mają większą swobodę kreowania tego produktu. My zaś oferujemy jeden fundusz i koniec.
Wcześniej rozmawialiście z sieciami dystrybucji i byli zainteresowani sprzedażą, a teraz zmienili zdanie?
Produkty antypodatkowe sprzedają się pod koniec roku. Wtedy będzie czas na ocenę. Będziemy jednak chcieli zmodyfikować ten produkt.
I okaże się, że ten produkt jest nieopłacalny dla towarzystwa emerytalnego?
Nie. Mamy taki sam cel jak nasi klienci – zwiększać aktywa, dlatego będziemy starali się połączyć IKZE z indywidualnym kontem emerytalnym (IKE). Wtedy będzie to szansa na zgromadzenie większych aktywów i pozyskania zainteresowania sieci dystrybucji.
Sam produkt jakim jest IKZE jest ułomny. Kto wie, ile dokładnie może wpłacić na to konto, gdy limit wpłat wynosi 4 proc. od podstawy wymiaru składki? To zresztą za mało. Limit wpłaty powinien wynosić co najmniej 10 tysięcy złotych rocznie. Tak jak jest w przypadku IKE. Powinniśmy dać szansę odkładać więcej tym, których na to stać. I powinien być to maksymalnie prosty produkt, jeżeli ma być masowy. Poza tym obecna zachęta podatkowa jest de facto odłożeniem podatku w czasie i nie jest to aż tak silny argument dla klienta.
Jak zatem należałoby ją zmodyfikować?
Pamiętajmy, że z tego co przez lata zaoszczędzimy, potem będziemy finansować swoją emeryturę przez długi czas. Dlatego może warto zaproponować również jakąś zachętę przy wychodzeniu z systemu? Np. pomniejszenie podatku przy systematycznej, nie jednorazowej wypłacie pieniędzy. Wtedy nie będzie to tylko odłożenie podatku w czasie.
Wprowadzicie IKE, a ja trochę nie rozumiem sensu wprowadzania przez PTE i IKE i IKZE. Zwłaszcza, że klient jeśli wybiera u was te dwa produkty to i tak oszczędza w jednym funduszu. Ale może to są produkty kierowane do innego klienta?
Sama strategia inwestycyjna nie powinna się różnić niezależnie od tego czy to w IKE, czy IKZE. Chodzi o systematyczne odkładanie na emeryturę. Oczywiście dobrze byłoby, gdybyśmy mogli w ofercie mieć dwie strategie. Bardziej wzrostowa, z przewagą akcji, i bardziej stabilną, z przewagą instrumentów dłużnych. Rozmawiamy o tym z ministerstwem i nadzorem, ale jak na razie to nie jest priorytet.
Czy kłopoty z dogadaniem się z dystrybutorami zmieniają wasze plany jeżeli chodzi o sprzedaż IKZE?
Pierwszy rok jest rokiem testowym. Zobaczymy w grudniu, ile udało się nam osiągnąć. Ciekawy może być także 2013 rok. Wtedy ludzie zaczną uwzględniać odpis na IKZE w rozliczeniach podatkowych.
Brak sieci sprzedaży będzie miał jednak wpływ na masowość tego produktu? Zakładam, że ten problem nie dotyczy tylko was. Z zewnętrznych sieci korzystają także np. TFI. Wcześniejsze prognozy, że IKZE założy 1,5 mln mogą być przesadzone?
Jest to do osiągnięcia, tylko będzie być może potrzeba na to więcej czasu.
I może okazać się, że ubezpieczyciele z własną siecią sprzedaży zbiorą najwięcej klientów?
Zakładając, że ubezpieczyciele mają największą sieć. Bo mają ją także banki.
Tylko banki nie spieszą do oferowania IKZE.
Pewnie jest to kwestia niskiego limitu.
Ilu macie klientów IKZE?
Mamy ponad tysiąc osób, które podpisały z nami umowę.
I to są głównie klienci Amplico OFE?
W większości.
Rafał Mikusiński
jest nie tylko prezesem Amplico PTE, ale i dyrektorem Departamentu Inwestycji. Ze spółką związany jest od jej powstania w 1999 r. Od początku zajmuje się inwestycjami funduszu. Na rynku kapitałowym jest zaś obecny od 1991 roku, kiedy to rozpoczął pracę w CDM Pekao, a następnie w Domu Maklerskim Banku Amerykańskiego i spółkach ubezpieczeniowych AGF.
Fundusz emerytalny, którym zarządza Amplico PTE, jest czwartym pod względem wielkości na rynku. Na koniec kwietnia liczba jego uczestników przekraczała 1,2 mln, a aktywa w zarządzaniu zbliżyły się do 19 mld zł.