Piotr Bień, starszy zarządzający portfelem akcji w ING PTE, zasiada w radzie nadzorczej spółki budowlanej PBG. Ta sytuacja zaskoczyła branżę. Dotychczas nie zdarzała się często, a od kilku lat nie ma w ogóle sytuacji, aby przedstawiciele instytucji zajmujących się zarządzaniem aktywami wchodzili do rad nadzorczych spółek z ich portfela inwestycyjnego.
- PTE ma takie prawo. W ramach dobrze sprawowanej kontroli właścicielskiej dla KNF nie stanowi to problemu. Z tym, że zgodnie z rozporządzeniem o obowiązkach informacyjnych funduszy emerytalnych, muszą przekazać do KNF informację o wynagrodzeniu tej osoby. Gdyby się okazało, że jest ono np. nierynkowo wysokie, to byłby dla KNF sygnał do wystąpienia o wyjaśnienia – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik prasowy KNF.
Choć nie jest to niezgodne z prawem, to jest – zdaniem inwestorów instytucjonalnych - niezgodne z zasadami Kodeksu dobrych praktyk inwestorów instytucjonalnych, który podpisało także ING PTE w 2006 r. Do tego towarzystwo ma też własne zasady ładu i jest jednym z liderów jeśli chodzi o realizowanie zasad ładu korporacyjnego w spółkach.
- W sytuacji nadzwyczajnej inwestor może zdecydować się na taki krok, ale czy w przypadku PBG występuje specjalna sytuacja? Nie sądzę. W wielu spółkach jest obecnie źle, czyli za chwilę może okazać się, że w ich radach będą zasiadać nasi przedstawiciele – mówi osoba z branży.
Innego zdania jest Grzegorz Chłopek, wiceprezes ING PTE. Jego zdaniem w PBG jest sytuacja niestandardowa i uzasadnia takie działania.