Mimo że koalicjanci wciąż spierają się o kształt reformy emerytalnej, niemal przesądzone jest, że znajdą się w niej zapisy dotyczące możliwości wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej w zamian za częściowe świadczenie. Wszystko wskazuje na to, że z tej możliwości będą mogły korzystać kobiety po 62. roku życia i mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat. Warunkiem dodatkowym będzie zgromadzenie kapitału emerytalnego pozwalającego na wypłatę co najmniej minimalnego świadczenia.
1
Najbardziej prawdopodobne jest, że świadczenie wyniesie między 65 a 70 proc. – To zła propozycja zarówno dla gospodarki, jak i dla emerytów – mówi ekonomista Janusz Jankowiak. Jego zdaniem niezależnie od tego, jaki będzie kompromis koalicjantów, to i tak wypłata wcześniejszych emerytur będzie sporym obciążeniem dla budżetu państwa. Jednocześnie to świadczenie będzie za niskie, aby wystarczyło emerytowi na utrzymanie. Jak wylicza Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju, jeśli kobieta zarabiająca dziś średnią krajową zdecyduje się przejść na świadczenie w wieku 62 lat i będzie otrzymywać 70 proc. swojej emerytury, to co miesiąc na jej konto będzie wpływało zaledwie 959 zł. W niewiele lepszej sytuacji będzie średnio zarabiający mężczyzna, który, mając 65 lat, dostanie 1160 zł emerytury. Dodatkowo, przechodząc na wcześniejsze świadczenie, emeryt będzie uszczuplał kapitał emerytalny, na który odkładał przez lata. W rezultacie świadczenie, które otrzymają, mając 67 lat, będzie w przypadku kobiet niższe o 519 zł, a dla mężczyzn o 233 zł. – Ta symulacja powstała na podstawie dzisiejszych cen i warunków – tłumaczy Łaszek. – A jeśli na rynku pracy zabraknie pracowników, gospodarka zwolni, płace spadną i mniej pieniędzy będzie trafiać na nasze konta emerytalne, to emerytury będą niższe niż dziś to przewidujemy.
2
PSL mimo tych zastrzeżeń domaga się wyższego wymiaru częściowego świadczenia. Miałoby ono, według ludowców, wynosić 80 proc. pełnej emerytury. To oznaczałoby, że przeciętnie zarabiająca kobieta otrzymałaby świadczenie w wysokości 1069 zł, a mężczyzna – 1326 zł. A ich pełna emerytura byłaby niższa odpowiednio o 562 zł i 254 zł. Taki scenariusz oznacza wręcz powrót do wcześniejszych emerytur. To, zdaniem ekspertów, spowoduje nie tylko kłopoty z wypłacalnością ZUS, ale może też dyskryminować starsze osoby. Pracodawcy, wiedząc, że wielu z nich będzie zachęcanych do wczesnego odejścia z rynku pracy, wysokością świadczenia mogą pomijać ich w awansach, podwyżkach czy szkoleniach.