Po raz pierwszy liczba nowych emerytów spadła w 2010 r. Wówczas pracę zakończyło 92,3 tys. osób. To spora zmiana, biorąc pod uwagę, że rok wcześniej było to aż 331,4 tys. osób.
Od dwóch lat liczba osób przechodzących na emeryturę jest stała. Z danych, do których dotarła "Rz", wynika, że w ubiegłym roku z pracą rozstało się 102,5 tysiąca seniorów. – To właśnie dzięki dłuższej pracy udaje się Polsce wyjść obronną ręką z kryzysu. Ludzie, zamiast brać pieniądze, dokładali do budżetu w postaci podatków i składek – mówi prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.
Ostre zahamowanie liczby nowych emerytów to skutek wprowadzonej w 2009 r. ustawy o emeryturach pomostowych, która odebrała prawo do wcześniejszych świadczeń 800 tys. osób. Dzięki temu już w pierwszym roku od jej wprowadzenia budżet państwa na świadczeniach dla młodych emerytów zaoszczędził ok. 2 mld zł. – Gdyby nie rok 2008, kiedy Polacy w obawie przed likwidacją przywilejów emerytalnych masowo uciekali na wcześniejsze świadczenia, już dziś odczulibyśmy znaczną poprawę kondycji budżetu – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Na dłuższej pracy skorzystali także sami emeryci. Nasz system emerytalny skonstruowany jest w taki sposób, że im dłużej pracujemy, tym wyższe świadczenia otrzymamy. Np. podwyższenie wieku emerytalnego kobiet do 67 lat spowoduje, że ich średnia emerytura wzrośnie o 1,5 tys. zł. To dlatego, że pracując dłużej, zgromadzą większe pieniądze na swoim koncie emerytalnym, a świadczenia będą pobierać krócej.
Ważne jednak, by osoby 60+ mogły znaleźć pracę. – W parze z podniesieniem wieku emerytalnego powinny iść także zmiany w prawie pracy – mówi Wojciechowski.