W ostatnich dniach Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował kolejną krótkookresową prognozę przychodów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Wynika z niej, że pomimo zmniejszenia składki przekazywanej do OFE, deficyt FUS jest bardzo wysoki. Corocznie budżet państwa powinien dokładać do ubezpieczeń społecznych około 60 mld zł.
Temat ten był szeroko komentowany, również przez Minister Pracy i Polityki Społecznej, która uznała, że winę za powstały deficyt ponoszą autorzy reformy emerytalnej, którzy w latach 1998 i 1999 niewłaściwie oszacowali skutki wprowadzanych zmian.
Należy przyznać, że autorom reformy (w tym także i mi) zabrakło wyobraźni i talentów wróżbiarskich, które pozwalały na przewidzenie tego, co będzie się działo w kolejnych latach i jakie będą oni podejmować decyzje wpływające na dalszą destabilizację systemu emerytalnego. Jednak fakty i liczby zdają się przeczyć takiej tezie. Widać to wyraźnie, jeżeli prześledzimy wysokość dopłat budżetu państwa do FUS w ostatnich latach, co przedstawia załączona tabela. Jeżeli popatrzymy na refundację składek do OFE, zgodnie z przewidywaniami, dopłata z tego tytułu rośnie stabilnie od około 1,2 procenta PKB w 2003 to około 1,6 procenta PKB w 2010 r. W tym samym okresie dotacja uzupełniająca – finansująca deficyt FUS inny niż z tytułu przekazanych składek wzrosła z 1,76 proc. PKB do 2,69 proc. PKB, a więc o niemal 1 punkt procentowy. Czy dało się takiego wzrostu i tej dziury uniknąć?