Z danych zebranych przez nas od instytucji finansowych wynika, że prowadziły one na koniec marca ponad 780 tys. indywidualnych kont emerytalnych (IKE), które służą do dodatkowego, dobrowolnego oszczędzania na starość. Informacje zebraliśmy od 26. firm: banków, towarzystw funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych oraz domów maklerskich, które oferują ten produkt. Choć liczba indywidualnych kont prowadzonych obecnie w tych instytucjach jest niższa niż na koniec marca ubiegłego roku, to jednak wyższa niż na koniec 2010 r.
Według naszych szacunków liczba wszystkich kont emerytalnych mogła przekroczyć 800 tys. Dla porównania na koniec grudnia 2010 r., według danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), IKE było 795,2 tys. W ciągu trzech miesięcy liczba kont mogła zwiększyć się od kilku do kilkunastu tysięcy. To byłaby dobra wiadomość. Zwłaszcza, że od 2008 r. regularnie spadała liczba kont emerytalnych prowadzonych przez instytucje finansowe.
Wygląda zatem na to, że dyskusja na temat systemu emerytalnego w ostatnich miesiącach przyczyniła się do większego zainteresowania Polaków przyszłością. W tym czasie przedstawiciele rządu wielokrotnie powtarzali, że świadczenie z nowego obowiązkowego systemu może wynieść zaledwie ok. 30 proc. ostatnich zarobków. Co jednak ciekawe nie wykorzystały tego instytucje finansowe i nie zaczęły mocniej promować produktów emerytalnych.
Wyraźnie rośnie liczba kont, które prowadzą przede wszystkim domy maklerskie. Przyrost widać także w towarzystwach funduszy inwestycyjnych.
— Ostatnie zamieszanie wokół zmian w systemie emerytalnym, kolejny raz przypomniało Polakom, iż wysokość świadczeń z ZUS i OFE zadowoli niewielką liczbę osób, a najlepszą emeryturę zapewnią sobie w przyszłości Ci, którzy sami będą potrafili zadbać o gromadzenie już dzisiaj dodatkowych oszczędności w dobrowolnym, trzecim filarze emerytalnym (IKE i PPE) — mówi Jacek Tyszko, ekspert DM BOŚ. — Z tego głównie powodu, cały czas obserwujemy niesłabnące zainteresowanie inwestorów otwieraniem indywidualnych kont emerytalnych. Rośnie również świadomość i poziom wiedzy na temat dobrowolnych ubezpieczeń emerytalnych — dodaje Tyszko.