Jak napisała Kancelaria Prezydenta w komunikacie "rozstrzygnięcie ws. OFE było trudną decyzją. Ze względu na kontrowersje towarzyszące tej ustawie Prezydent analizował i konsultował jej zapisy od wielu tygodni".
Ustawa wejdzie w życie 1 maja. Zamiast 7,3 proc. fundusze emerytalne będą otrzymywać 2,3 proc. pensji ubezpieczonych. Docelowo zaś od 2017 r. ma to być 3,5 proc. To co nie pójdzie do funduszy trafi na specjalne nowe konto w ZUS. Będzie ono w inny sposób waloryzowane niż istniejące już konto emerytalne w ZUS w ramach tzw. I filara. Będzie indeksowane wzrostem PKB i inflacji.
Poza tym stopniowy zwiększony ma być udział inwestycji w akcje przez OFE. W 2020 r. ma wzrosnąć z obecnych 40 do 62 proc., a docelowo w 2034 r. maksymalny udział tych papierów ma wynieść 90 proc.
Rząd tworzy też zachęty do dodatkowego oszczędzania. Wpłaty na indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego będzie można odpisać od podstawy opodatkowania. Składka na nowe konto prowadzone przez banku, firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne, domy maklerskie lub fundusze emerytalne nie będzie mogła być wyższa niż 4 proc. pensji. Nie więcej jednak niż 4 proc. od 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia. Daje to w tym roku limit kwotowy wynoszący nieco ponad 4 tys. zł.
Rząd chce także ograniczyć akwizycję, to oznacza, że przedstawiciele OFE nie będą mogli zachęcać do zapisywania się do funduszy. Ta zmiana miała wejść w życie już 1 maja, czyli w dniu wejścia w życie nowelizacji. W drugim czytaniu projektu w Sejmie przeszedł wniosek PO, popierany przez PSL by zakaz akwizycji obowiązywał od początku 2012 r.