Decyzja rządu o dokonaniu zmian w funduszach emerytalnych nie wywołała żadnej gwałtownej reakcji inwestorów. We wtorek postanowił on od maja obniżyć składkę przekazywaną do funduszy o dwie trzecie. Zdaniem ekonomistów rynek spodziewał się takiego kroku, bo był zapowiadany od kilku miesięcy. Negatywne efekty tego posunięcia możemy jednak odczuć w przyszłości.
– Dokonując cięcia składki do OFE, rząd wyeliminował poważnego gracza z rynku – fundusze emerytalne – podkreśla Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING. – Tym samym uzależnił się w większym stopniu od inwestorów zagranicznych, którzy są podatni na panujące na świecie nastroje. Jeśli sytuacja w Polsce bądź na świecie będzie się pogarszała, zażądają oni wyższej ceny za kupno naszych papierów.
W obecnej sytuacji – biorąc pod uwagę bardzo wysoki poziom deficytu, jaki Polska odnotowała w 2010 roku oraz zadłużenie zbliżające się do drugiego progu ostrożnościowego – 55 proc. PKB – trudno spodziewać się spadku rentowności naszych papierów.
Piotr Kalisz, główny ekonomista z Citi Handlowego, jest również ostrożny w pozytywnej ocenie spadku potrzeb pożyczkowych naszego kraju, jaki nastąpi w wyniku zmian rządu (cięcie składki ma przynieść w tym roku oszczędności sięgające 11 mld zł). – Ważniejszą sprawą jest płynność rynku – wyjaśnia. – OFE były stabilizatorem tego rynku. Gdy ich zabraknie, może być o to trudno.
Niepokój może też budzić – zdaniem Jarosława Janeckiego, głównego ekonomisty Societe Generale – spadek udziału OFE w prywatyzacji. – Tutaj także można będzie się spodziewać reakcji rynku akcji – wyjaśnia Janecki.