Rząd chce zachęcić Polaków do dodatkowego oszczędzania na przyszłą emeryturę. Proponuje więc zachęty podatkowe. Polacy będą mogli od 2012 roku wpłacić 2 proc. wynagrodzenia i odpisać je od podstawy opodatkowania. Docelowo od 2017 r. mają odkładać 4 proc. Aby mogli to robić rząd tworzy nowe indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), które mają oferować banki, firmy ubezpieczeniowe, towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI), domy maklerskie oraz powszechne towarzystwa emerytalne (PTE). IKZE będą zbliżone do istniejących już indywidualnych kont emerytalnych (IKE). Różnice między tymi rachunkami dotyczą głównie zachęt podatkowych (IKE oferuje wyłącznie zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych) oraz oferujących podmiotów. IKE nie mogą oferować OFE, a IKZE już tak.
Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneer Pekao TFI, pomysł wsparcia długoterminowanego oszczędzania ulgą ocenia dobrze, ale tworzenie de facto IKE bis nie jest najlepszym rozwiązaniem i do tego niepotrzebnym. Zwłaszcza, że umożliwienie oferowania IKZE przez OFE wynika z powodów politycznych.
— OFE działają przez ZUS (ta instytucja przekazuje im składki – od red.). Będą musiały tworzyć specjalną infrastrukturę, którą mają już inne instytucje finansowe — mówi Lewandowski. Przedstawiciele OFE mają też wiele wątpliwości wynikających z powstania konta zabezpieczenia emerytalnego.
— Towarzystwa emerytalne jako jedyne instytucje będą miały obowiązek zaoferowania dobrowolnego produktu dla klienta. I jako jedyne instytucje są obłożne restrykcjami dotyczącymi gwarantowania stopy zwrotu czy opłat. To oznacza nierówne traktowanie podmiotów — ocenia Grzegorz Chłopek, wiceprezes PTE ING.
Jego zdaniem może to doprowadzić do ujemnych marż dla PTE. Produkt może okazać się deficytowy zwłaszcza dla największych podmiotów. — Największe podmioty mają mocno ograniczoną opłatę (nie rośnie, gdy aktywa OFE przekraczają prób 45 mld zł — od red.). Tak nie jest w przypadku np. funduszy inwestycyjnych — mówi Chłopek. W porównaniu z innymi instytucjami, które mają oferować IKZE, fundusze emerytalne są obecnie prawdopodobnie najtańsze. Bo choćby gdy porównuje się wysokość opłaty za zarządzanie aktywami OFE (maksymalnie 0,54 proc. rocznie) wypadają znacznie lepiej niż fundusze inwestycyjne (od 0,8 proc. w gotówkowych do 3,5 proc. w akcyjnych). I tak choćby w 2009 r. koszty ponoszone przez klienta (w tym m.in. opłata za zarządzane i od składki) w stosunku do aktywów wyniosły w funduszach inwestycyjnych 2,2 proc., a w OFE — 1,3 proc. W 2010 r. OFE wypadają jeszcze lepiej, bo spadła wysokość opłat jakie pobierają.