Zgodnie z planami rządu wraz ze zmniejszeniem składki, która trafia do OFE, z 7,3 do 2,3 proc. (docelowo od 2017 r. ma to być 3,5 proc.) mają zostać zwiększone limity inwestycyjne. Minister finansów Jacek Rostowski mówił, że fundusze emerytalne mogłyby nawet całą składkę inwestować na giełdzie (obecnie akcje mogą stanowić maksymalnie 40 proc. portfela).
– W sytuacji, kiedy ponad 88 proc. oszczędności, jakie odkładamy na emeryturę, będzie zapisane na kontach ZUS, słuszna wydaje się koncepcja inwestowania większości pomniejszonej składki w akcje. Jednak taka zmiana nie może się odbyć skokowo – uważa Marcin Żółtek, dyrektor inwestycyjny, członek zarządu Aviva PTE.
Jego zdaniem podniesienie limitu powinno się odbywać stopniowo – na przykład o 1 – 2 pkt proc. rocznie, ponieważ oczekiwane wpływy do OFE to 2 – 3 proc. wartości aktywów. – Uwzględniając obecne zaangażowanie w akcje (ok. 36 proc.), rozwiązanie takie pozwala na lokowanie nawet całości nowej składki w akcje, nie wywołując presji podażowej na rynku obligacji – dodaje.
– Nawet dopuszczenie, aby z pozostawionych w OFE 2,3 proc. składki 90 proc. tej kwoty mogło być inwestowane na rynku akcji, oznacza i tak znaczne ograniczenie kwoty inwestowanej na rynku akcji, a przecież to właśnie inwestycje na rynku akcji zapewniają najwyższą stopę zwrotu i miały zapewnić większą stopę zastąpienia – mówi Wojciech Olszewski, dyrektor Departamentu Inwestycji PTE Polsat.
Według Michała Szymańskiego, partnera w Money Managers, w przypadku modyfikacji sprowadzającej się jedynie do prostego zwiększenia limitu inwestycji w akcje i zachowania obecnego systemu gwarancji (opartego na średniej stopie zwrotu samych OFE) teoretycznie można sobie pozwolić na dość znaczny „skok” z obecnych 40 do np. 60 – 70 proc.