Rząd planuje obniżenie składki do funduszy emerytalnych, a różnica miałaby trafić na nowe subkonto w ZUS. Równocześnie chce, aby Polacy mogli wpłacać do OFE (możliwe, że też do innych instytucji finansowych) dodatkowe, dobrowolne składki. Mają ich skłonić do tego zachęty podatkowe, a dokładnie możliwość odpisania wpłaconej składki od podstawy opodatkowania. A także perspektywa wyższych świadczeń w przyszłości.
Początkowo ekstrawpłaty miałyby wynieść maksymalnie 2 proc. wynagrodzenia, a docelowo – od 2017 r. – 4 proc. Jeszcze w miniony czwartek przedstawiciele rządu mówili, że dodatkowych wpłat Polacy mogliby dokonywać od 2012 r. W poniedziałek Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, powiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby taka możliwość istniała już od tego roku. Według zapowiedzi nowe prawo dotyczące OFE ma wejść w życie od kwietnia.
– W trakcie roku podatkowego są możliwe zmiany korzystne dla podatników – mówi Jan Krzysztof Bielecki. Skutki dla budżetu byłyby wówczas odczuwalne już w 2012 r. Wiceminister finansów Ludwik Kotecki potwierdził, że taka możliwość istnieje.
Według wstępnych założeń ulgi obejmowałyby nie tylko oszczędzających w OFE – prawie 15 mln Polaków, ale także wszystkich innych zainteresowanych. Z wyliczeń Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek z Lewiatana, członka Rady, wynika, że gdyby założyć, że 16 mln Polaków odkłada 2 proc. pensji rocznie, to przy średnim wynagrodzeniu skutki budżetowe wyniosłyby 2,5 mld zł.
Inni ekonomiści twierdzą, że budżet może stracić w optymistycznym wariancie ok. 0,5 mld zł. Jednak jeśli z tej możliwości zechce skorzystać 21 mln podatników, czyli teoretycznie wszyscy Polacy płacący podatki, kasy państwa może nie zasilić nawet 8 mld zł. –To skrajny scenariusz, jednak teoretycznie nowe rozwiązanie daje podatnikom możliwość dokonania odpisów, i to na własny rachunek. Dlaczego mieliby z tego nie skorzystać? – pyta Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu. – Minister finansów powinien wziąć pod uwagę również taki efekt wprowadzenia zmian.