Czy zachęty skłonią Polaków do oszczędzania?

Ulgi podatkowe dla oszczędzających dodatkowo na emeryturę mogą słono kosztować budżet

Publikacja: 05.01.2011 03:47

Początkowo ekstrawpłaty miałyby wynieść maksymalnie 2 proc. wynagrodzenia, a docelowo – od 2017 r

Początkowo ekstrawpłaty miałyby wynieść maksymalnie 2 proc. wynagrodzenia, a docelowo – od 2017 r

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Rząd planuje obniżenie składki do funduszy emerytalnych, a różnica miałaby trafić na nowe subkonto w ZUS. Równocześnie chce, aby Polacy mogli wpłacać do OFE (możliwe, że też do innych instytucji finansowych) dodatkowe, dobrowolne składki. Mają ich skłonić do tego zachęty podatkowe, a dokładnie możliwość odpisania wpłaconej składki od podstawy opodatkowania. A także perspektywa wyższych świadczeń w przyszłości.

Początkowo ekstrawpłaty miałyby wynieść maksymalnie 2 proc. wynagrodzenia, a docelowo – od 2017 r. – 4 proc. Jeszcze w miniony czwartek przedstawiciele rządu mówili, że dodatkowych wpłat Polacy mogliby dokonywać od 2012 r. W poniedziałek Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy premierze, powiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby taka możliwość istniała już od tego roku. Według zapowiedzi nowe prawo dotyczące OFE ma wejść w życie od kwietnia.

– W trakcie roku podatkowego są możliwe zmiany korzystne dla podatników – mówi Jan Krzysztof Bielecki. Skutki dla budżetu byłyby wówczas odczuwalne już w 2012 r. Wiceminister finansów Ludwik Kotecki potwierdził, że taka możliwość istnieje.

Według wstępnych założeń ulgi obejmowałyby nie tylko oszczędzających w OFE – prawie 15 mln Polaków, ale także wszystkich innych zainteresowanych. Z wyliczeń Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek z Lewiatana, członka Rady, wynika, że gdyby założyć, że 16 mln Polaków odkłada 2 proc. pensji rocznie, to przy średnim wynagrodzeniu skutki budżetowe wyniosłyby 2,5 mld zł.

Inni ekonomiści twierdzą, że budżet może stracić w optymistycznym wariancie ok. 0,5 mld zł. Jednak jeśli z tej możliwości zechce skorzystać 21 mln podatników, czyli teoretycznie wszyscy Polacy płacący podatki, kasy państwa może nie zasilić nawet 8 mld zł. –To skrajny scenariusz, jednak teoretycznie nowe rozwiązanie daje podatnikom możliwość dokonania odpisów, i to na własny rachunek. Dlaczego mieliby z tego nie skorzystać? – pyta Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu. – Minister finansów powinien wziąć pod uwagę również taki efekt wprowadzenia zmian.

Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego, uważa, że efekt zmian zależy od promocji możliwości i ostatecznie przyjętych rozwiązań . – Jeśli dokonanie odpisu będzie się wiązało z jakimś szczególnym wysiłkiem, wtedy z tej możliwości skorzysta nie więcej niż 1/4 uprawnionych – twierdzi Kalisz. – Ale jeśli będzie to łatwe i niewymagające wgłębiania się w przepisy, ten odsetek może wzrosnąć do 50

– 70 proc. Zdaniem Jarosława Janeckiego z Societe Generale z odpisu skorzysta tyle osób lub niewiele więcej, ile dziś korzysta z III filara, a więc około 0,8 – 1 mln osób.

[wyimek][b]0,5 mld zł[/b] tyle minimum straci budżet z tytułu wprowadzenia ulg[/wyimek]

Według Roberta Garnczarka, prezesa AXA Powszechne Towarzystwo Emerytalne, zaledwie 10 – 15 proc. klientów OFE może się zdecydować na dodatkowe wpłaty, czyli od 1,5 do ponad 2 mln osób. – To jest ta część społeczeństwa, którą stać na dodatkowe oszczędzanie. Dla reszty te zmiany oznaczają niższe emerytury – mówi Garnczarek.

Eksperci podkreślają, że wiele zależy od ostatecznie przyjętych rozwiązań. Według Grzegorza Chłopka, wiceprezesa PTE ING, pieniądze wpłacane dobrowolnie przez Polaków nie powinny być mieszane ze składką obowiązkową. Nie powinny także wpadać do jednego worka, jak będzie się działo z kapitałem zgromadzonym w ramach obowiązkowej składki, gdy osoba zdecyduje się już na pobieranie dożywotniego świadczenia. – Gdyby miały wpadać do jednego worka, to na dodatkowe wpłaty zdecydują się osoby z długowiecznych rodzin, ale już nie te, które spodziewają się umrzeć w krótszym czasie, niż szacuje GUS. Jeśli takie rozwiązanie zostanie przyjęte, trudno będzie przekonać Polaków do dodatkowego oszczędzania w OFE

– mówi.

Jak wynika z zeznań podatkowych, Polacy chętnie korzystają z ulg i odpisów. W 2010 roku z ulgi internetowej za 2009 rok skorzystało np. prawie 15 proc. podatników, czyli 3,6 mln osób, natomiast z możliwości podarowania 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego już 33 proc. podatników, czyli 8,6 mln osób.

[ramka]Opinia

[b]Michał Dybuła, ekonomista BNP Paribas Polska[/b]

Lepiej uposażeni Polacy z pewnością zechcą się dodatkowo ubezpieczyć. Nie wiem tylko, czy mając do wyboru dodatkowe odpisy na otwarte fundusze emerytalne i np. indywidualne konta emerytalne lub inne formy oszczędzania na przyszłość, nie zechcą skorzystać z tej drugiej możliwości. Wówczas do OFE nie popłynie ani jedna złotówka dodatkowo. W mojej ocenie osłabianie funduszy nie jest też korzystne z punktu widzenia stabilności rynku finansowego. Gdy na przełomie 2008 i 2009 r. inwestorzy zagraniczni masowo wycofywali się z rynku, zastąpiły ich fundusze. Jeśli rząd pozbawi OFE pieniędzy, a sytuacja się powtórzy, kto ustabilizuje rynek?

[b]Grzegorz Chłopek, wiceprezes PTE ING[/b]

Jeśli mamy zarządzać dodatkowymi dobrowolnymi pieniędzmi ludzi, to powinny być one lokowane w zupełnie innych funduszach. OFE powinny wtedy konkurować ze sobą produktami, opłatami czy różnymi strategiami inwestycyjnymi. Trzeba pamiętać, że pieniądze w II filarze podlegają dziedziczeniu wyłącznie w okresie, gdy są gromadzone, ale już nie wtedy, gdy zaczyna być z nich wypłacana emerytura. Dobrowolne wpłaty nie powinny podlegać takiemu ograniczeniu – powinna istnieć możliwość ich dziedziczenia także po zakończeniu kariery zawodowej przez gromadzącego je. Podobnie jak możliwość wyboru sposobu wypłaty: zarówno w ratach, jak i jednorazowo.

[srodtytul]ZUS: będziemy gotowi na czas[/srodtytul]

Zakład Ubezpieczeń Społecznych odpiera zarzuty, że nie zdąży z przygotowaniem nowych kont emerytalnych do kwietnia. Rząd zakłada, że część składki zamiast do OFE trafi na nowe konto emerytalne w ZUS. – Jeżeli proces legislacyjny zakończy się przed końcem marca, to nasz system informatyczny pozwoli nam bez żadnych zagrożeń przekazać funduszom emerytalnym poprawnie wyliczoną część składki, a resztę zapisać na indywidualnych kontach ubezpieczonych – mówi wiceprezes ZUS Dariusz Śpiewak. Zapewnia, że ZUS już współpracuje z rządem w tym zakresie. Przekonuje także, że ma wystarczająco dużo czasu, bo waloryzacja składek na subkontach nastąpi dopiero w 2012 r.

[srodtytul]Dziedziczenie ma pozostać[/srodtytul]

Przedstawiciele rządu zapewniają, że przesunięcie części składki ubezpieczonych z OFE do ZUS na nowe subkonto nie spowoduje, że Polacy stracą możliwość dziedziczenia pieniędzy.

Jeśli pieniądze zapisywane na nowym subkoncie w ZUS miałyby być nadal dziedziczone, oznaczałoby to, że budżet musiałby tworzyć specjalne rezerwy na wypłatę pieniędzy w razie śmierci ubezpieczonego. Z naszych wstępnych szacunków wynika, że tylko w 2010 r. musiałby utrzymywać rezerwę rzędu co najmniej 100 mln zł.Zdaniem przedstawicieli OFE wątpliwości budzić może też to, że w ramach jednego konta w ZUS (I filar) pieniądze nie są dziedziczone, a w ramach dodatkowego subkonta już tak. Być może to rozwiązanie będzie można zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. [/ramka]

Rząd planuje obniżenie składki do funduszy emerytalnych, a różnica miałaby trafić na nowe subkonto w ZUS. Równocześnie chce, aby Polacy mogli wpłacać do OFE (możliwe, że też do innych instytucji finansowych) dodatkowe, dobrowolne składki. Mają ich skłonić do tego zachęty podatkowe, a dokładnie możliwość odpisania wpłaconej składki od podstawy opodatkowania. A także perspektywa wyższych świadczeń w przyszłości.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami