Taki wymóg wprowadza podpisana przez prezydenta Komorowskiego ustawa z 16 grudnia 2010 r. o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz niektórych innych ustaw.
Nowy rygor może dotknąć 50 – 60 tys. osób, gdyż według wyliczeń Departamentu Ubezpieczeń Społecznych Ministerstwa Pracy, tyle osób łączy w Polsce pracę z emeryturą bez rozwiązania stosunku pracy z dotychczasowym pracodawcą.
Podobny rygor był już kiedyś, ale od 8 stycznia 2009 r. można było łączyć pobieranie świadczenia z ZUS z pracą zarobkową, bez konieczności rozwiązywania umowy o pracę. Teraz rozwiązanie umowy będzie konieczne, choćby na jeden dzień. Zmiany obejmą tylko te osoby, które po przejściu na emeryturę kontynuują pracę na etacie w swoim zakładzie bez rozwiązania umowy, nie będą zaś dotyczyły tych, którzy skończyli pracę w danej firmie, wzięli emeryturę, a następnie zatrudnili się gdzie indziej. Emerytom, którzy kontynuują zatrudnienie w dotychczasowej firmie, wypłacanie emerytury ZUS zawiesi bez względu na wysokość przychodu uzyskiwanego z tytułu zatrudnienia. Po rozwiązaniu umowy o pracę, emeryci będą mogli ponownie się zatrudnić, także w tym samym zakładzie, i nadal pobierać emeryturę, oczywiście musi się na to zgodzić pracodawca. I tu jest pies pogrzebany.
– Wielu emerytów boi się, że nikt nie będzie chciał ich już zatrudniać, a jeśli zechce, to za znacznie niższą pensję, przy wykonywaniu takiej samej pracy – to opinia wiceprzewodniczącej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Wiesławy Taranowskiej.
– Ta zmiana ukazuje brak konsekwencji ustawodawcy, kłóci się z założeniami reformy emerytalnej, której zasadą miało być, że po okresie opłacania składek do ZUS i OFE ubezpieczony po osiągnięciu wieku emerytalnego ma możliwość korzystania z tych środków bez konieczności rezygnacji z dotychczasowego zatrudnienia – to z kolei opinia Marcina Zielenieckiego, eksperta Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” (szerzej o tych zmianach: „Emeryci oddadzą etaty młodym”, Rz”, z 13 października 2010 r.).