Kończą się właśnie zapisy na akcje czeskiej spółki bukmacherskiej Fortuna, która chce zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Nie tak dawno obligacje z wysoką marżą sprzedawał też brytyjski właściciel Providenta, znany z drogich pożyczek. Oferty tych firm nie przyciągnęły jednak funduszy emerytalnych.
Zarządzający aktywami w otwartych funduszach emerytalnych tłumaczą brak zainteresowania m.in. zbyt dużym ryzykiem wynikającym z wpływu państwa na działalność tych dwóch spółek. – Nie bez znaczenia jest opór psychiczny, że to branże społecznie kontrowersyjne. Zwłaszcza gdy mówimy o Providencie – podkreśla jeden z naszych rozmówców.
– Inwestując pieniądze naszych klientów, musimy mieć na uwadze nie tylko ich rentowność, ale również reputację firm, w które inwestujemy – ocenia Marek Sojka, wiceprezes PTE PZU. OFE nie chcą być kojarzone z takimi branżami jak pornograficzna, związana z narkotykami czy hazardowa (kasyna). Wątpliwości mogą budzić także spółki medyczne, które w swojej działalności zajmują się in vitro.
Co ciekawe, mniej wątpliwości wśród zarządzających wzbudza zbrojeniówka. – Jeśli poprzez giełdę byłby prywatyzowany np. Bumar, producent broni, to zapewne rozważylibyśmy taką inwestycję – mówi jeden z szefów inwestycji w OFE. Zdaniem innej osoby z branży emerytalnej nie ma możliwości całkowicie etycznego inwestowania. – OFE kupują np. akcje firm zajmujących się produkcją alkoholi czy papierosów. Z jednej strony kupujemy spółki produkujące zieloną energię, a z drugiej KGHM tworzący góry i jeziora toksycznych odpadów – wskazuje rozmówca „Rz”. Zdaniem innej osoby znaczenie ma również to, czy spółka sprzedaje akcje czy obligacje. – Inwestując w obligacje, musimy założyć, że nie wyjdziemy z tej inwestycji do czasu wykupu. Dlatego ostrożniej do nich podchodzimy, na dużo więcej rzeczy zwracamy uwagę. Inaczej jest z akcjami. Tu więcej wybaczamy spółkom, bo i szybko możemy sprzedać ich papiery – tłumaczy.
Jedynym funduszem, który ma w statucie zapisane etyczne inwestycje, jest Pocztylion. – Nasza polityka inwestycyjna ma być zgodna z chrześcijańską nauką Kościoła – mówi Andrzej Bąk, dyrektor inwestycyjny w Pocztylion-Arka PTE. Ma to związek z tym, że jednym z akcjonariuszy tego towarzystwa jest episkopat Polski.