— Nasza sytuacja wizerunkowa nie jest dobra. Jak zaczynamy mówić, że mamy dobre wyniki, to zaraz jesteśmy postrzegani jako ci którzy są bezpośrednio zainteresowani trwaniem II filara — mówi Marek Jandziński, prezes PTE Warta, które zarządza jednym z najmniejszych funduszy emerytalnych na rynku.
Jak przekonuje branża nie zrobiła dotąd wiele aby przekonać ludzi, że robi „dobrą robotę”. — Nie wystarczy robić dobry wynik inwestycyjny, trzeba jeszcze umieć go sprzedać opinii publicznej — uważa prezes. — Mam o to trochę pretensji do kolegów z innych towarzystw. Szczególnie do tych, które mają bardzo wysokie zyski — dodaje.
Jego zdaniem potrzebne jest ich większe zaangażowanie i większa koncentracja na samym rynku. W tym zakresie trzeba odłożyć spory konkurencje między towarzystwami i zastanowić się nad tym jak jest postrzegana branża. To wymaga pieniędzy, organizacji i specjalnych umiejętności przekazywania informacji na temat funduszy emerytalnych. Według Jandzińskiego, w ciągu ponad 10 lat funkcjonowania nowego systemu emerytalnego narosło wokół niego wiele nieporozumień. Jakich?
— Choćby przekonanie, że fundusz emerytalny jest super biznesem. Mogę się z tym zgodzić pod warunkiem, że fundusz ma milion członków, a jak dwa to już jest rewelacja. Jednak jak ma 600 tys. to sytuacja wygląda inaczej, a jak 300 tys. to jeszcze inaczej — uważa Marek Jandziński. Tylko w 5. z 14. PTE zwróciły się zainwestowane przez akcjonariuszy kapitały. — To jest dobry biznes dla części towarzystw — mówi Jandziński.
Akcjonariusz towarzystwa emerytalnego Warta jest jednym z tych, któremu nie zwróciły się wciąż zainwestowane w ten biznes pieniądze. — Nie pokryliśmy jeszcze strat i bardzo irytuje mnie podejście, w którym cały rynek traktuje się jednakowo. Chylę czoła przed kolegami, którzy w 1999 roku zrobili świetną robotę i zdobyli setki tysięcy członków. To jednak nie oznacza, że te mniejsze i średnie fundusze mają być wypchane z rynku tylko dlatego, że zdobyli ich mniej. Mamy prawa rynkowe i nie można na nas przeprowadzać terapii szokowej. Trzeba dać nam więcej czasu niż innym, żeby mogło zwrócić się to, co wyłożyli akcjonariusze. To jest możliwe, ale wymaga czasu — mówi Jandziński. Ile? To zależy m.in. od nowych regulacji. W Kancelarii Premiera trwają właśnie prace nad zmianami w kapitałowej części systemu emerytalnego. Według zapowiedzi Michała Boni, ministra w Kancelarii, założenia zmian mają powstać do końca tego tygodnia.