Inaczej Polakom grozi na starość bieda – ocenili wczoraj eksperci podczas debaty „III filar czy ubóstwo” zorganizowanej przez Business Centre Club.
Ale jak dokładnie zmienić przepisy – tu już specjaliści nie są w pełni zgodni. Największą rolę przypisują uświadomieniu pracującym Polakom, że emerytury obecnie pracujących z tzw. nowego systemu, czyli OFE i ZUS, w żaden sposób nie wystarczą na utrzymanie wcześniejszego poziomu życia.
III filar emerytalny to indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz pracownicze programy emerytalne (PPE). Liczba kont IKE od ponad dwóch lat spada i obecnie jest ich ok. 800 tys., ale na wiele nie trafiają żadne składki. Liczba członków PPE powoli rośnie i na koniec roku było ich 333,5 tys. Ale biorąc pod uwagę liczbę Polaków czy choćby członków OFE (14,6 mln osób), to bardzo niewiele. Twórcy reformy emerytalnej zakładali, że w ciągu paru lat w III filarze zacznie oszczędzać kilka milionów Polaków. A od reformy minęło już 11 lat. – Chętnych do oszczędzania nie przybywa i bez zmian przepisów sytuacja się nie poprawi – mówił wczoraj na konferencji Przemysław Gawlak z Towarzystwa Ubezpieczeń Allianz Życie Polska.
[wyimek]1,13 mln osób oszczędza dodatkowo na emeryturę w III filarze [/wyimek]
Obecnie emeryci dostają 50 – 70 proc. tego, co zarabiali przed zakończeniem pracy. Przyszli emeryci będą mieli świadczenie o wiele silniej uzależnione od zebranych pieniędzy, ale też wydłużającego się trwania życia. Dlatego część ekspertów twierdzi, że może ono spaść nawet do 30 – 40 proc. – Trudno przewidzieć, ile to będzie, ale może to być 40 proc. dla kobiet i 60 proc. dla mężczyzn – uspokaja Agnieszka Chłoń-Domińczak ze Szkoły Głównej Handlowej, była wiceminister pracy.