Składki emerytalne wpłacone do ZUS na konto emerytalne oraz kapitał początkowy zostały zwaloryzowane za ubiegły rok o nieco ponad 7 proc. To oznacza, że znów otwarte fundusze emerytalne lepiej pomnażały pieniądze. Przypomnijmy, w ubiegłym roku zarobiły dla klientów przeciętnie 13,7 proc.
Waloryzacja składek w ZUS w wysokości 7,22 proc. oznacza, że do każdego 1 tys. złotych zgromadzonego na starość w ZUS dopisane zostaną w tym miesiącu nieco ponad 72 zł. Są to jednak księgowe podwyżki, bo w rzeczywistości ze składek emerytalnych trafiających do ZUS wypłacane są świadczenia obecnym emerytom. Dopiero w przyszłości, gdy osoba płacąca składki przejdzie na emeryturę, zapisy te zostaną zamienione w realne pieniądze.
– Przewaga OFE potwierdza zasadę, że na ożywienie gospodarcze giełda reaguje szybciej – i to ma odzwierciedlenie w ich stopach zwrotu – niż waloryzacja oparta na wzroście funduszu płac – mówi Andrzej Sołdek, prezes PTE PZU.
Rok wcześniej było na odwrót – to waloryzacja składek w I filarze była korzystniejsza dla oszczędzających na starość. Wówczas wyniosła 16,3 proc., a fundusze emerytalne traciły na inwestycjach przeciętnie ponad 14 proc. Podobnie w 2007 r. waloryzacja była lepsza niż wyniki inwestycyjne OFE. Jednak między 2002 a 2006 r. to jednak fundusze były lepsze. I, jak wynika z wyliczeń, średnioroczna stopa zwrotu w latach 2000 – 2009 przemawia na ich korzyść – wynosi 9,07 proc., gdy w ZUS jest to ok. 7,5 proc.
– Przy takim podziale oszczędności emerytalne są bardziej bezpieczne. Tempo waloryzacji składek zależne od tego, jak rosną wynagrodzenia i jaka jest liczba ubezpieczonych, nie jest skorelowane ze stopą zwrotu funduszy emerytalnych. Oba filary się uzupełniają i nie ma sensu zmniejszanie wysokości składki do OFE – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH, była wiceminister pracy i polityki społecznej.