OFE: Zmiany niepewne

Resort pracy nie przewiduje obniżenia wysokości składki, płaconej przez Polaków do funduszy

Publikacja: 27.10.2009 20:50

Bożena Diaby, rzecznik prasowy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, powiedziała wczoraj agencji Bloomberg, że resort pracy nie ma planu zmniejszania wysokości składki, która trafia do funduszy emerytalnych. Żadne prace legislacyjne w tym zakresie się nie toczą.

W poniedziałek w czasie konferencji na temat wieku emerytalnego nie wykluczyła takiego rozwiązania jednak Jolanta Fedak, minister pracy. Mógłby być to kolejny sposób na ratowanie fatalnej sytuacji budżetu. Większe składki otrzymywałby ZUS, co zdjęłoby konieczność tak dużego wsparcia ze strony budżetu. Zdaniem minister pracy powinniśmy czerpać z doświadczeń Szwecji, gdzie 2,5 proc. składki idzie do prywatnych instytucji. Szwedzi mogą dzielić składkę między wiele funduszy z listy kilkuset. Z kolei w Polsce cała trafia do jednego z 14 funduszy emerytalnych.

Pomysł na obniżenie składki do OFE w kręgach rządowych jednak pojawił się już kilka miesięcy temu. – Wyszedł on chyba pierwszy raz od ministra Michała Boniego – mówi rozmówca "Rzeczpospolitej".

Idea była sondowana i popierał ją m.in. minister finansów. Rozważono np. obniżenie składki na dwa – trzy lata. Resort finansów nie chciał komentować koncepcji obniżenia składki do funduszy. Tłumaczył, że odpowiada za to Ministerstwo Pracy. Kilka tygodni temu o tym, że można obniżyć wpływy do OFE, mówił minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych w wywiadzie dla “Parkietu”. Według niego nie ma sensu, by osoby, które krótko oszczędzają w OFE, dalej wpłacały składki do tych instytucji, zwłaszcza że prawo umożliwiło im rezygnację z emerytury pochodzącej z II filaru. Ale mogłyby jej nie płacić także osoby, które w ogóle krótko – przez dziesięć – 15 lat będą oszczędzać w funduszach.

– Obniżenie składek byłoby błędem. Wzrósłby procentowo udział kosztów administracyjnych państwa. Podważona byłaby wiarygodność rządu jako partnera sektora prywatnego. Poza tym rzeczywisty bilans państwa wcale się nie zmieni, tylko księgowe rozliczenie – uważa Michał Rutkowski z Banku Światowego, współautor koncepcji reformy emerytalnej. Jego zdaniem nawet połowa ze składki emerytalnej wynoszącej 19,52 proc. powinna trafiać do funduszy. Dziś jest to mniej niż 40 proc., bo 7,3 proc. Reszta idzie na indywidualne konto w ZUS. W tym roku do OFE ma trafić około 22 mld zł składek ponad 14 mln oszczędzających. W ubiegłym roku była to 20,5 mld zł.

– Odpowiedzią na nieefektywność funkcjonowania OFE nie powinno być obniżenie składek, które do nich płyną, lecz prokonkurencyjne uregulowania rynku – uważa Cezary Mech, doradca prezesa NBP.

Przed takim krokiem przestrzega także OECD. Uważa to za działanie nieroztropne i takie, które nie poprawi sytuacji budżetu w długim czasie.

Bożena Diaby, rzecznik prasowy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, powiedziała wczoraj agencji Bloomberg, że resort pracy nie ma planu zmniejszania wysokości składki, która trafia do funduszy emerytalnych. Żadne prace legislacyjne w tym zakresie się nie toczą.

W poniedziałek w czasie konferencji na temat wieku emerytalnego nie wykluczyła takiego rozwiązania jednak Jolanta Fedak, minister pracy. Mógłby być to kolejny sposób na ratowanie fatalnej sytuacji budżetu. Większe składki otrzymywałby ZUS, co zdjęłoby konieczność tak dużego wsparcia ze strony budżetu. Zdaniem minister pracy powinniśmy czerpać z doświadczeń Szwecji, gdzie 2,5 proc. składki idzie do prywatnych instytucji. Szwedzi mogą dzielić składkę między wiele funduszy z listy kilkuset. Z kolei w Polsce cała trafia do jednego z 14 funduszy emerytalnych.

Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami