– Ministerstwo Pracy nie zaproponuje nowych rozwiązań dotychczas wydłużania lub zrównywania wieku emerytalnego, zanim nie zapadnie wyrok Trybunału Konstytucyjnego o tym, czy różny wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn jest konstytucyjny czy nie – zapewnia wiceminister pracy Marek Bucior. Przyznaje jednak, że nie wie, czy wyrok taki zapadnie w tym roku. – Rzecznik praw obywatelskich zapytał o to TK pod koniec listopada 2007 r. – tłumaczy.
Trybunał nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy. „Gdy skład orzekający uzna, że sprawa jest wystarczająco przygotowana, wyznaczy termin. Kiedy to nastąpi, nie wiadomo” – napisała Grażyna Grzegorska z biura prasowego TK.
Marek Bucior zwraca dodatkowo uwagę na to, że w większości krajów, gdzie obecnie podnosi się wiek emerytalny, systemy ubezpieczeniowe są tak skonstruowane, że określona jest wysokość emerytury. – A nasz system po reformie z 1999 roku polega na tym, że mamy określoną wysokość składek i od nich, od czasu ich opłacania oraz od wieku, w jakim ktoś przechodzi na emeryturę, zależeć będzie wysokość emerytury. W tej zasadzie mamy już istotną zachętę do tego, by pracować dłużej.
Wiceminister przyznaje jednak, że kwestię wydłużenia wieku emerytalnego trzeba będzie kiedyś podjąć. Znacznie wcześniej za to resort może powrócić do zmiany sposobu obliczania wysokości rent inwalidzkich. W Sejmie czeka na rozpatrzenie projekt Lewicy umożliwiający pracę zarobkową osobom, które otrzymują renty inwalidzkie, tak by początek zatrudnienia nie oznaczał zmniejszenia czy utraty renty. Rząd najprawdopodobniej zgodzi się na tę propozycję, ale w zamian za modyfikację sposobu obliczania tych rent.
Lewica czeka na te propozycje. – Na pewno nie może być to formuła tak restrykcyjna, jaką rząd zaproponował w poprzedniej ustawie zawetowanej przez prezydenta – mówi Anna Bańkowska, posłanka Lewicy. Tam renta miała być liczona według podobnej formuły jak emerytura dla osoby 60-letniej. – Powinniśmy podnieść wysokość minimalnej renty, bo trudno przecież zabronić dorabiać komuś, kto dostaje 300 – 400 zł – mówi Bańkowska. Zgadza się jednak z tym, że sposób obliczania rent powinien być analogiczny do sposobu liczenia emerytury.