Resort pracy, podobnie jak Komisja Nadzoru Finansowego, postuluje, aby zlikwidować zapisy do funduszy emerytalnych za pośrednictwem akwizytorów. Ministerstwo zamieściło ten pomysł w najnowszych założeniach do nowelizacji ustawy o OFE i wiele wskazuje na to, że wprowadzi go do ostatecznego projektu zmian. Jeśli takie prawo zacznie obowiązywać, zapisywanie się do funduszu lub jego zmiana będą się odbywać korespondencyjnie. Poza tym za przeniesienie oszczędności do innego OFE klient nie będzie płacił. Dziś, jeśli staż jest krótszy niż dwa lata lata, kosztuje to 200 zł.
Bez względu na to, czy zakaz akwizycji zostanie wprowadzony, już dziś akwizytorzy zostali postawieni w stan pełnej gotowości. Może się bowiem okazać, że to ostatni moment na zwiększenie liczby klientów funduszu. A dla osób, którym grozi utrata pracy na rzecz OFE, to ostatnia szansa na zarobienie prowizji za pozyskanie klienta. A prowizje nie są niskie. Często ich wysokość zależy od wielkości środków przenoszonych do nowego funduszu.
Zmiana OFE w praktyce dokonywana jest w czasie sesji transferowych. Odbywają się one w lutym, maju, sierpniu oraz listopadzie. Zbliża się zatem termin ostatniej sesji w tym roku. Akwizytorzy ciężko pracują, by do ich pracodawców trafiło jak najwięcej klientów i pieniędzy.
W tym roku liczba przeprowadzek do innego OFE jest rekordowa. W czasie trzech sesji transferowych fundusz zmieniło ponad 428 tys. osób. Dla porównania, w całym 2008 r. taką decyzję podjęło 451,7 tys. Jeśli w listopadzie fundusz zmieni podobna liczba klientów jak w sierpniu, tegoroczna wielkość transferów zbliży się do 600 tys. Fundusz emerytalny zmieni zatem około 4 proc. wszystkich uczestników systemu.
To, w którym funduszu oszczędzamy na starość, ma ścisły związek z wysokością przyszłego świadczenia. Im OFE lepiej zarządza pieniędzmi, tym większy kapitał urośnie i emerytura będzie wyższa. Tym argumentem często posługują się akwizytorzy, namawiając do zmiany. Ale nie zawsze ich podpowiedzi są rzetelne.