Część brakujących środków prawdopodobnie ZUS otrzyma z budżetu, część będzie musiał pożyczyć – poinformowała wiceprezes ZUS Maria Szczur w wywiadzie dla „Gazety Prawnej”.
Zdaniem Jeremiego Mordasewicza, członka rady nadzorczej ZUS, to najbardziej pesymistyczny wariant, ale trzeba się przygotować na różne scenariusze. – Jeśli zatrudnienie spadnie o 2 – 3 punkty procentowe i wyhamują wynagrodzenia, można się spodziewać właśnie takiego ubytku – podkreśla Mordasewicz.
[wyimek]3 pkt proc. o tyle niższe od zakładanego w budżecie może być w tym roku zatrudnienie[/wyimek]
Szczur wyliczyła, że zmiana wskaźnika wynagrodzeń lub zatrudnienia w gospodarce o 1 pkt proc. w stosunku do planowanych może skutkować mniejszymi wpływami do FUS rzędu 1 – 1,1 mld zł. – Jeśli więc zakładamy, że wzrost płac będzie niższy np. o 2 pkt proc., a zatrudnienie o 3 pkt proc., daje to ok. 5 mld zł – powiedziała wiceprezes.
Trudno jednak przewidzieć, czy część z tej kwoty pokryje budżet, tym bardziej że minister finansów nie zamierza zwiększać deficytu, a wolnych środków w kasie państwa na dodatkową dotację nie ma.