– Jeśli ktoś pracował przez 40 lat i zarabiał 1000 zł miesięcznie, to aby mieć 1000 zł przez 20 lat na emeryturze, musi co miesiąc odkładać połowę pensji – mówi Aleksandra Wiktorow, była prezes ZUS.
Jak wynika z wyliczeń resortu pracy przygotowanych dla „Rz”, aby emerytura stanowiła 100 proc. ostatniego wynagrodzenia, już dziś Polacy powinni oszczędzać o 50 – 300 proc. więcej niż obecnie. Dziś co miesiąc na konto w ZUS i OFE trafia w sumie 19,52 proc. wynagrodzenia każdego pracującego.
Przeprowadzona dekadę temu reforma emerytalna zmieniła zasady oszczędzania na starość. Wypłacane według niej od 2009 r. świadczenia będą uzależnione od wielkości środków zgromadzonych w czasie zawodowej aktywności na koncie w ZUS i otwartym funduszu emerytalnym (gdzie są inwestowane).
Dlatego wiele osób się obawia, że ich emerytury z nowego systemu będą znacznie niższe od tych, które dostaliby ze starego systemu. Licząc według dotychczasowych zasad, emerytura to 55 – 59 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, co daje aż 60 – 70 proc. ostatniego wynagrodzenia. Nowe emerytury wypłacane z ZUS i z OFE mogą być proporcjonalnie niższe. – Ich wysokość będzie zależała od czasu pracy. Jeśli ktoś będzie pracował do 65. roku życia, to emerytura z nowego systemu będzie taka sama jak ze starego – tłumaczy Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy.
Przypomina, że teraz wysoka stopa zastąpienia (relacja emerytury do ostatniej płacy) jest skutkiem uwzględniania przy obliczaniu emerytury tzw. części socjalnej, niewynikającej z wysokości zarobków czy składek. – Cześć socjalna to nieco mniej niż 1/4 emerytury – dodaje Agnieszka Chłoń-Domińczak.