Czy Polacy dbają o swój dobrobyt finansowy?

Jesteśmy niekonsekwentni w wychowaniu dzieci. Rodzice zachęcają je do oszczędzania pieniędzy przy zakupach i ograniczanie zużycia wody lub energii. Ale równocześnie spełniają niemal wszystkie zachcianki konsumenckie swojego dziecka.

Publikacja: 12.07.2024 04:30

Czy Polacy dbają o swój dobrobyt finansowy?

Foto: Adobe Stock

Aż 67 proc. rodziców kupuje dzieciom nawet to, o co nie poproszą, byleby miały przedmioty takie same jak rówieśnicy. Tak wynika z niedawnych badań dr hab. Katarzyny Sekścińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego dla Santander Bank Polska. Wyniki zawarte są w raporcie „Socjalizacja ekonomiczna w polskich domach”.

W badaniu zapytano rodziców dzieci 7–12-letnich o to, czy i w jaki sposób edukują finansowo dzieci oraz czy ich dzieci samodzielnie dysponują pieniędzmi.

Czy pieniądze dają szczęście?

Katarzyna Sekścińska zwraca uwagę na dwa zjawiska: rodzice są pobłażliwi wobec zachcianek finansowych dzieci i często dla nich samych pieniądze mają pozaekonomiczne znaczenie.

Czytaj więcej

Z niechcianym przelewem mogą być problemy. To nie jest „nieoczekiwany prezent”

– Zdaniem 86 proc. rodziców pieniądze dają szczęście, 80 proc. wskazuje, że stanowią miarę sukcesu osiągniętego w życiu, a kolejne 72 proc. podziwia tych, którzy posiadają drogocenne dobra. Pieniądz staje się celem, a nie sposobem, narzędziem, umożliwiającym ciekawsze życie. Dla większości rodziców zasobność portfela jest czymś więcej niż odbiciem zarobków, stanowi ona bowiem także symbol sukcesu, prestiżu i element oceny innych (i siebie). Co więcej emocje związane z pieniędzmi mogą wpływać na relacje rodzinne. – relacjonuje badaczka. Dodaje: – Niemal 80 proc. rodziców przyznaje, że odczuwa silne emocje związane z pieniędzmi, przenosi je często na bliskich, a sześć na dziesięć osób przyznało, że się o nie kłóci w domach.

Jak mówimy dzieciom o pieniądzach, a co z nimi robimy?

Przy tym, jak wynika z badania, rodzice dbają o domową edukację finansową, Niemal trzy czwarte badanych rodziców (74 proc.) wskazało, że to na nich przede wszystkim spoczywa odpowiedzialność za edukację finansową dzieci. Co drugi (51 proc.) uważa, że to zadanie szkoły. Niemal tyle samo (49 proc.) wskazuje, że to państwo powinno dbać o wiedzę dzieci o finansach. 43 proc. zaś  twierdzi, że jest to rola instytucji finansowych.

Kłopot polega na tym, że sami rodzice po pierwsze swoją wiedzę ekonomiczną określają jako przeciętną i choć prawie wszyscy uważają, że oszczędzanie i inwestowanie ma sens, to ich wiedza (a także to, co przekazują dzieciom) skupia się na bieżącym zarządzaniu budżetem finansowym. Znacznie rzadziej rozmawiają o inwestowaniu, instytucjach finansowych. 40 proc. rodziców zadeklarowało, że ich wiedza w tym obszarze jest w najlepszym przypadku podstawowa, co siódmy stwierdził, że nie ma jej wcale, a tylko 18 proc. określiło jako zaawansowaną.

Co więcej, ich „edukacja werbalna” nieco odbiega od codziennych zachowań (przeciętnie na edukację ekonomiczną dzieci poświęcają pół godziny w tygodniu).

Większość rodziców bowiem (78 proc.) spełnia niemal wszystkie zachcianki konsumenckie dziecka (zabawki i inne produkty dostarczające rozrywki). Przy czym 70 proc. daje dziecku tyle pieniędzy, by mogło pozwolić sobie na wszystko, czego zapragnie, a 77 proc. daje pieniądze zawsze, gdy dziecko o nie poprosi. Co więcej, 67 proc. rodziców kupuje dziecku niepotrzebne rzeczy, tylko dlatego, że posiadają je koledzy.

Czytaj więcej

Od 2016 roku lokaty przynosiły realne straty, ale to może się zmienić

– Dzieci, które zawsze dostają to, czego chcą, nie wiedzą, czym jest ograniczony budżet i mają trudność ze zrozumieniem wartości pieniądza. Brakuje im podstawowych umiejętności i nawyków związanych z oszczędzaniem, co może prowadzić do problemów finansowych w dorosłym życiu. Dlatego ważne jest, by już od najmłodszych lat kształtować u dzieci poprawne zrozumienie wartości pieniądza i przekonanie, że źródeł szczęścia i sukcesu życiowego warto szukać poza materialnymi dobrami – wyjaśnia Katarzyna Sekścińska.

O czym rozmawiają dorośli: o inflacji i zarabianiu pieniędzy

Rozmowy na temat finansów są częste i powszechna także w codziennym życiu dorosłych. Tak wynika z ankiety CBOS. Pod koniec czerwca zapytano respondentów, na które z ponad 20 zaproponowanych tematów oni sami rozmawiali lub były poruszane w ich najbliższym otoczeniu. Taką ankietę CBOS przeprowadza co kilka miesięcy. Od roku inflacja jest najczęstszym tematem – przyznało tak 74 proc. ankietowanych. Kolejnymi: kolejki do lekarzy i funkcjonowanie służby zdrowia, wojna w Ukrainie i emigranci oraz kłopoty z pieniędzmi, niskie zarobki i emerytury.

Prof. Piotr Białowolski z Akademii Leona Koźmińskiego zastanawia się, na ile te rozmowy spowodowały, że lepiej niż jeszcze jakiś czas temu umiemy się poruszać po świecie finansów. – Jesteśmy w środku europejskiego peletonu, a kilkanaście lat temu go goniliśmy.

Z socjolożką prof. Dorotą Węziak-Białowolską i ekonomistą prof. Jing Jian Xiao z Uniwersytetu w Rhode Island przeanalizowali wspólnie sześć wymiarów kultur narodowych, według klasyfikacji Geerta Hofstede. Sprawdzili dla 137 krajów, czy jest związek między cechami narodowymi a zdolnością finansową, umiejętnością zrozumienia i korzystania z możliwości finansowych na poziomie krajowym.

Co nam pomaga, a co przeszkadza w dobrostanie finansowym?

– Badaliśmy zależności na poziomie kraju, a nie zachowań indywidualnych – zaznacza ekonomista. I tłumaczy, że w społeczeństwach, w których przeważa indywidualizm, patrzenie na własny sukces, przekłada się na to, że umieją się one odnaleźć w świecie finansów, czego konsekwencją są najprawdopodobniej właściwe decyzje finansowe. Ważne są: umiejętność długookresowego myślenia i skłonność do realizacji marzeń i celów, nawet jeśli przeszkodami są normy. – Takie społeczeństwa lepiej umieją zadbać o swój dobrostan finansowy – relacjonuje prof. Białowolski. I dodaje, że duże znaczenie dla osiągnięcia dobrostanu finansowego ma obcowanie z finansami, czyli częste korzystanie z rożnych możliwości i produktów finansowych.

Analiza cech kulturowych w Polsce pokazuje, że choć traktowani jesteśmy jako kraj ludzi przedsiębiorczych (a więc bardziej indywidualistów niż osób znoszących pokornie hierarchę), to wciąż trudno jest nam przełamywać dystans w strukturach hierarchicznych, nie za bardzo lubimy i umiemy w dyskusjach partnerskich osiągać konsensus. Jest to cecha, która nie pomaga nam w osiąganiu dobrostanu finansowego.

Prof. Białowolski uważa, że chcąc nakłonić Polaków do baczniejszego myślenia horyzontalnego, potrzebne są zmiany w szkolnej  edukacji ekonomicznej: – Pewnie dzieci i młodzież częściej uczą się o zastosowaniach twierdzenia Pitagorasa, niż o tym, jak używać matematyki, by skutecznie radzić sobie w świecie finansów. Ważna jest także komunikacja: to, jaki informują o swoich poczynaniach  ZUS czy instytucje finansowe. Te informacje muszą być przekazane w prosty, wyczerpujący i zrozumiały sposób – dodaje ekonomista.

Kiedy zaczynamy myśleć o swojej emeryturze?

Katarzyna Sekścińska zgadza się ze stwierdzeniem, że istnieje spójność pomiędzy tym, jak patrzymy na świat, jak go traktujemy, a tym, czy umiemy zarządzać dobrostanem finansowym: – Istotna wydaje mi się umiejętność przyjmowania przyszłościowej perspektywy czasowej, a więc patrzenia w finansową przyszłość, przyjmując długi horyzont czasowy. By móc żyć zdrowo finansowo, musimy umieć zabezpieczyć finansową przyszłość.

Z innych badań dr. Sekścińskiej dla Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych wynika, że młodzi dorośli, którzy są w stanie wyobrazić siebie na emeryturze, myślą o tym, jak będzie wyglądało ich życie, to często są te same osoby, które odkładają na emeryturę i o oszczędzaniu myślą systemowo. – Często bodźcem do myślenia o emeryturze i rozpoczęciu oszczędzania jest jakieś wydarzenie. Może być to audycja w radiu, która wyrwie nas z bieżącego zamyślenia, bo usłyszymy, ile może wynieść nasza emerytura w przyszłości. Może być to informacja o tym, jak zmienia się standard życia najbliższych, np. dziadków po tym, gdy przeszli na emeryturę. Niekiedy jest to jakiś punkt z życiu: 18. urodziny, wyprowadzka z domu, ślub lub urodzenie się dziecka – dodaje Katarzyna Sekścińska.

Aż 67 proc. rodziców kupuje dzieciom nawet to, o co nie poproszą, byleby miały przedmioty takie same jak rówieśnicy. Tak wynika z niedawnych badań dr hab. Katarzyny Sekścińskiej z Uniwersytetu Warszawskiego dla Santander Bank Polska. Wyniki zawarte są w raporcie „Socjalizacja ekonomiczna w polskich domach”.

W badaniu zapytano rodziców dzieci 7–12-letnich o to, czy i w jaki sposób edukują finansowo dzieci oraz czy ich dzieci samodzielnie dysponują pieniędzmi.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse osobiste
Inflacja rośnie, stopy bez zmian. Ale jest lokata na 12 proc.
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Finanse osobiste
Polacy kumulują oszczędności w oczekiwaniu na ciężkie czasy
Finanse osobiste
Z lokatą na stracie
Finanse osobiste
Na konta oszczędnościowe wracają odsetki 8 proc.
Finanse osobiste
Już pięć lat z pracowniczymi planami kapitałowymi. Sukces czy porażka?