Maciej Bukowski zwraca uwagę na to, że tak jak zmniejszyły się w ostatnich latach nierówności dotyczące konsumpcji, tak wzrosły majątkowe. Dzieje się tak nie tylko ze względu na dysproporcje płacowe (te są wyraźne między regionami i branżami), ale także przez sposób życia. – Łatwo wyobrazić sobie dwie osoby o podobnych dochodach, ale innym modelu życia. Jeśli jedna osoba skoncentruje się na bieżącej konsumpcji, np. na podróżach, korzystaniu z wielu usług, a druga będzie systematycznie oszczędzała czy inwestowała, to po 50 latach ich status majątkowy będzie odmienny – przypomina ekonomista.
Ceny mieszkań uciekają nabywcom
Dobrem, które stanowi o jakości życia, jest mieszkanie. Adam Czerniak, prof. SGH, oszacował w zeszłym roku, że w Polsce wysoka jest luka czynszowa, wynosi 35 proc. Są to osoby, których nie stać na kupno mieszkania, ale mają za wysokie dochody, by skorzystać z pomocy państwa. W perspektywie ćwierćwiecza ceny mieszkań w Polsce rosły w podobnym tempie jak wynagrodzenia. Sytuacja zmieniła się w ostatnich czterech latach, wzrost pensji nie nadąża na cenami lokali tak nowych, jak i z rynku wtórnego. Dodatkowym kłopotem jest to, że niedopasowanie finansowe jest wyraźniejsze w przypadku ludzi młodych, którzy zwykle zarabiają poniżej średniej, oraz osób z małych miasteczek i z obszarów wiejskich. W ich przypadku siła nabywcza płac względem cen mieszkań jest jeszcze niższa.
Czy się wzbogaciliśmy jako społeczeństwo?
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak z SGH zwraca uwagę na znaczenie produktywności pracy nie tylko dla gospodarki, ale także dla wartości siły nabywczej. PKB per capita (czyli liczony dla każdej osoby) wzrósł w Polsce z około 40 proc. średniej UE w połowie lat 90. do około 80 proc. w 2023 r.
Dr hab. Krzysztof Piech w raporcie „Bilans otwarcia 2024. Podsumowanie procesów doganiania Niemiec i innych krajów zachodniej Europy przez Polskę oraz inne kraje transformacji systemowej”, wydanego przez WIE, zwrócił uwagę na inny czynnik, który jest miernikiem standardu życia społecznego. To fundusz wynagrodzeń, mierzony jako udział wynagrodzeń w PKB, który pokazuje podział wartości dodanej w gospodarce pomiędzy pracę (wynagrodzenia) a kapitał (zyski, inwestycje). Średnia wartość wskaźnika dla UE27 w latach 1995–2023 wynosi 47,2 proc. według Eurostatu, w Niemczech, Francji, Belgii jest to ok. 50–53 proc., a w Polsce przez większość 37– 40 proc. PKB.
Duże różnice w regionach
Występują regionalne różnice w cenach poszczególnych produktów czy usług. Najbardziej są widoczne w cenach mieszkań, ale na Śląsku przeciętnie płaciliśmy najwięcej za męskie strzyżenie w 2024 r. (44 zł), o dziesięć złotych więcej niż w woj. świętokrzyskim. Masło najdroższe było na Kujawach, a najtańsze w woj. opolskim. Usługi zaś wyraźnie są droższe na północnym zachodzie kraju w porównaniu z północno-wschodnim. Jeszcze wyraźniejsze są regionalne różnice płac. Mimo że płace w regionach, w których zarabia się mniej, wyraźniej przyspieszyły przez trzy kwartały zeszłego roku, to prawie nie zmieniła się relacja pomiędzy wynagrodzeniami w porównaniu z Mazowszem. W woj. świętokrzyskim nadal przeciętnie jest to o 2,4 tys. zł mniej (różnica zmniejszyła się po trzech kwartałach o 52 zł), na Podkarpaciu podobnie – 2,46 tys. zł i tu wzrosła o nieco ponad 40 zł. Choć w województwach podwyżki w woj. świętokrzyskim i podkarpackim były o ponad 4 pkt proc. wyższe niż na Mazowszu, to z danych GUS wynika, że przeciętnie wzrosły o podobną kwotę – ponad 800 zł (brutto).