Przeciętny klient otrzymując od ubezpieczyciela wyliczenia ze specjalistycznego systemu np. Audatex lub Eurotaxglass’s, nie ma możliwości samodzielnej weryfikacji takiego dokumentu. To kilka czy kilkanaście stron pełnych wyliczeń i technicznego żargonu. Rzeczoznawcy dobrze wiedzą, na jakie elementy należy zwrócić uwagę, gdzie najczęściej dochodzi do „błędów” w wyliczeniach ubezpieczyciela.
– Dlatego uważam koszty ich pracy na rzecz klienta powinny być pokrywane z polisy OC komunikacyjnego sprawcy szkody, jeśli odszkodowanie zostało przez ubezpieczyciela zaniżone – dodaje Wiktorow.
Rzeczoznawcy kosztują
Koszt ekspertyzy rzeczoznawcy samochodowego prostej sprawie to co najmniej 200-400 zł. A wydatki te mogą być dużo wyższe, jeśli sprawa jest skomplikowana. Nic dziwnego, że poszkodowani, którym towarzystwo zaniżyło odszkodowanie o 1000 czy 1500 zł rezygnują z dochodzenia swoich praw z obawy na dodatkowe koszty.
Przykładowo; koszt naprawy samochodu oszacowany przez warsztat wybrany przez klienta wyniósł np. 3 tys. zł. Ubezpieczyciel wypłacił 2 tys. zł. Z kolei z ekspertyzy rzeczoznawcy wyszło, że ubezpieczyciel powinien dopłacić 800 zł. Rzecznik Finansowy chce, aby w takiej sytuacji ubezpieczyciel wypłacił te 800 zł plus 200-400 zł wydatku na rzeczoznawcę. Powinien zrobić to dobrowolnie, bez konieczności dochodzenia przez klienta jego praw w sądzie. Jak łatwo policzyć na naszym przykładzie, bez uwzględnienia kosztów rzeczoznawcy – klient w wyniku sporu dostanie 400-600 zł.
– Wielu klientów odpuści walkę o takie kwoty. To powoduje, że w obecnym systemie opłacalne jest zaniżanie wypłat, bo wiadomo, że na spór sądowy zdecyduje się niewielki odsetek osób – mówi Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego.
Przedstawiciele Rzecznika Finansowego już ponad rok temu zgłaszali w ramach prac Rady Rozwoju Rynku Finansowego działającej przy Ministerstwie Finansów projekt wprowadzenia niezależnego rzeczoznawcy do systemu likwidacji szkód, ale od tego czasu sprawa się nie posunęła. Pomysł Rzecznika polegał na tym, że poszkodowany mógłby zlecić sporządzenie opinii niezależnemu rzeczoznawcy, jeśli uważa, że towarzystwo zaniżyło odszkodowanie, a przy tym nie uznaje uzasadnionej reklamacji. Jeśli okaże się, że ubezpieczyciel rzeczywiście zaniżył wycenę, będzie musiał wypłacić takie odszkodowanie, jakie wyliczył niezależny rzeczoznawca, i zwrócić koszty przygotowania przezeń opinii. Gdy zechce podważyć tę opinię, będzie musiał wykazać tzw. istotny błąd. Nie będzie mógł tego zrobić z wykorzystaniem swoich specjalistów, tylko skorzystać z usług innego niezależnego rzeczoznawcy. Jeśli ubezpieczyciel dobrze określi szkodę lub wykaże istotny błąd, nie będzie musiał zwracać za opinię, czyli jej koszty poniesie klient.