Pani Ewa odebrała telefon. Na wyświetlaczu pokazał się napis „ING Bank Śląski". Dzwoniący podał imię i nazwisko, powiedział, że dzwoni z działu bezpieczeństwa, zapytał, czy klientka dokonywała przed chwilą przelewu na 600 zł. Zaprzeczyła. – Transakcja została zablokowana, ponieważ system wykrył oszustwo. Jednak mamy podstawy sądzić, że pani dane zostały skradzione. Najprawdopodobniej nastąpiło włamanie na urządzenie, z którego loguje się pani do banku. Zostało zainfekowane i skradziono pani dane, również te do logowania. Połączę panią z działem technicznym i tam zostanie pani poinstruowana – mówił pracownik banku.
Czytaj więcej
Hakerzy stosują coraz bardziej wyrafinowane formy okradania nas z pieniędzy w internecie. Niestety ostatnio takich ataków lawinowo przybywa. Sprawdzamy, na czym one polegają i jak się przed nimi chronić.
Po chwili specjalista zasugerował zdalne przeskanowanie telefonu, by zabezpieczyć dane. – Powiedziałam, że nie mam pewności, z kim rozmawiam. Pan rozumiał moje obawy, więc polecił, bym weszła na stronę ING, sprawdziła numer kontaktowy banku i porównała z tym, który mi się wyświetla. Był zgodny – wspomina klientka, która zignorowała w końcu swoje przeczucia i zainstalowała szpiegowską aplikację w smartfonie. Na szczęście „szpieg" został wykryty i zablokowany.
– Takie sytuacje się zdarzają, dlatego tak ważne jest zachowanie wyjątkowej czujności w przypadku podejrzanych wiadomości czy telefonów. ING stale edukuje klientów w zakresie bezpiecznego bankowania – podkreśla Magdalena Klejment z biura prasowego ING Banku Śląskiego. – Bank nie może cofnąć przelewów, więc oszuści zlecają realizację tzw. przelewów natychmiastowych. Możemy jednak wystąpić do innych banków, do których trafiły przelane środki, o blokadę transakcji. To, czy środki zostaną uratowane, zależy od szybkości reakcji tamtych banków – mówi przedstawicielka ING.
– Oszuści bazują na manipulacji i wykorzystują wszystkie możliwe sposoby, aby jak najszybciej wyprowadzić środki z konta klienta. Dlatego tak ważne jest zachowanie czujności, a w przypadku podejrzanej transakcji – szybki kontakt z bankiem – tłumaczy Monika Nowakowska z Santander Bank Polska.