Wystawiłam pierwsze produkty i dosłownie po kilku minutach dostałam wiadomość, że jakaś miła blondynka chce je kupić. Ucieszona, że tak szybko się znalazł kupiec, nie zadałam jej żadnych pytań, gdy poprosiła o mój mail. Podałam, bo czemu nie – opowiada pani Natalia.
Po chwili otrzymała maila od „zespołu Vinted” wraz z instrukcjami, jak odebrać kasę – chodziło o 45 zł za jej odzież i buty. – Nie wczytywałam się w niego jakoś szczególnie, tylko kliknęłam w przycisk, wybrałam swój bank i mnie przekierowało do strony banku – wspomina pani Natalia.
Czytaj więcej
Oszuści wyłudzają dane do kont od sprzedawców na serwisach aukcyjnych, a potem okradają ich rachunki z gotówki.
Tam okazało się, że musi podać swój PIN. – Myślę: nie wypełnię tego, przecież nie podaje się PIN-u nigdy, nawet na stronie własnego. Weszłam więc w zakładkę „Pomoc” i zapytałam, o co chodzi.
Dostała odpowiedź kiepską polszczyzną, że tylko jeśli poda PIN, to dostanie pieniądze. – Pomyślałam, że to wszystko dziwne – opowiada.