Zapobieganie prania brudnych pieniędzy, dostosowanie się do dyrektyw dotyczących cen transferowych, a nawet obniżenie rabatu dla nowych rezydentów podatkowych - m.in. do tego zobowiązał się maltański rząd
Rząd na Macie porozumiał się z Komisją Europejską, która zatwierdziła tamtejszy Krajowy Plan Odbudowy. Oznacza to, że Malta wkrótce otrzyma pierwsze przelewy w ramach Funduszu Odbudowy, który ma pomóc gospodarkom krajów Unii Europejskiej stanąć nogi po kryzysie związanym z pandemią. Łącznie, na położoną na Morzu Śródziemnym wyspę, która uznawana jest za południowe wrota Europy, popłynie ok. 316 mln euro dotacji.
Praworządność? Nie tylko Polska ma kłopot
– Plan Maltańczyków był oceniany dość długo. Wcześniej już ok. 20 unijnych państw miało zatwierdzone dokumenty, na podstawie których można było rozpocząć wypłatę środków. W przypadku Malty zwłoka brała się m.in. stąd, że Komisja Europejska postanowiła przyjrzeć się systemowi podatkowemu na wyspie, przepisom dotyczącym transferu pieniędzy, a co za tym idzie możliwości unikania opodatkowania przy zakładaniu firmy na Malcie – tłumaczy Maciej Oniszczuk, z kancelarii Oniszczuk & Associates.
– Widać jak na dłoni, że zasada: "pieniądze za praworządność" nie dotyczy tylko Polski i nie jest narzędziem, które KE przygotowała, żeby uderzać w niesforny rząd Prawa i Sprawiedliwości. Rozliczani z praworządności są też inni – dodaje Oniszczuk.
Co ciekawe maltański plan został przedstawiony na arenie UE zaledwie tydzień po tym jak wyspa została poddana wzmożonemu monitorowaniu przez Financial Action Task Force (Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy) w celu wyeliminowania uchybień związanych z podatkową szarą strefą. Marcus Pleyer – obecny przewodniczący FATF – wyjaśnił, że braki Malty dotyczą przejrzystości własności rzeczywistej i wywiadu finansowego, zwłaszcza w odniesieniu do przestępstw podatkowych.