Warsztaty domagają się walki z szarą strefą likwidacji szkód

Obowiązek rozliczania napraw po wypadku za pomocą faktur może dać budżetowi nawet 0,7 mld zł. Uderzy jednak po kieszeni kierowców.

Publikacja: 27.07.2016 19:56

Warsztaty domagają się walki z szarą strefą likwidacji szkód

Foto: 123RF

Branża motoryzacyjna chce ukrócenia ryczałtowego rozliczenia napraw powypadkowych. Takie rozwiązanie wybiera obecnie 60 proc. klientów. Polega ono na wycenie świadczonej usługi w oparciu o kosztorys sporządzany przez firmę ubezpieczeniową, który według przedstawicieli warsztatów samochodowych skalkulowany jest poniżej cen rynkowych. To ich zdaniem prosta droga do szarej strefy.

Zmian w prawie domagają się Związek Rzemiosła Polskiego oraz organizacje motoryzacyjne: Polska Izba Motoryzacji, Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, Stowarzyszenie Forum Recyklingu Samochodów i Związek Dealerów Samochodów. Organizacje już pod koniec ubiegłego roku wysłały list do premier Beaty Szydło.

Teraz mechanicy przedstawiają konkretne wyliczenia. Proponowane przez nich przepisy miałyby dać budżetowi 0,5–0,7 mld zł rocznie. Ich zdaniem budżet na samym zaniżaniu kosztów napraw traci co roku co najmniej 235 mln niezapłaconego VAT. Szara strefa napraw blacharsko-lakierniczych to minimum kolejne 75 mln zł. Z kolei używanie w naprawach kradzionych części to strata co najmniej 146 mln zł.

Tylko faktura

Panaceum ma być uszczelnienie likwidacji szkód. Dziś klient po wypadku decyduje, czy zakład ubezpieczeń ma rozliczyć się z warsztatem, czy wypłacić mu odszkodowanie w gotówce, a on naprawi uszkodzony pojazd we własnym zakresie. Po proponowanych zmianach nie byłoby to możliwe. Klient niejako zmuszony byłby do naprawy pojazdu i bezgotówkowego rozliczenia fakturami. Gotówkę otrzymałby tylko w przypadku kasacji samochodu w legalnej stacji demontażu.

Ministerstwo Finansów tym zmianom nie mówi nie i powołało zespół, który ma nad nimi pracować. Polska Izba Ubezpieczeń na prośbę resortu przygotowała nawet analizę związaną z rynkiem napraw samochodów. Jednak wynika z niej, że pozbawienie poszkodowanych prawa do wypłaty w gotówce da rocznie budżetowi państwa do 55 mln zł z podatku VAT.

– Realizacja tego typu pomysłu wymagałaby gigantycznych zmian prawnych i miałaby wpływ na wszelkie inne przypadki wystąpienia szkody w prawnie chronionych dobrach i obowiązku jej naprawienia – mó­wi „Rzeczpospolitej” Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU.

Jeszcze droższa polisa

Pomysł mechaników dosyć sceptycznie ocenia też dr Marcin Kawiński z SGH. – Takie zmuszanie klientów do naprawy rodzi obawy o naruszenie ich praw – wskazuje.

Ekspert zauważa, że przy kosztorysie wyceny z rożnych powodów zawsze wychodzą niższe, dlatego skutkiem będzie podwyższenie wysokości świadczenia i tym samym pogorszenie i tak fatalnego wyniku technicznego ubezpieczycieli. – Nie mam wątpliwości, że to poskutkuje jeszcze szybszym wzrostem cen polis, czyli odbije się na portfelach kierowców – mówi. – Ponadto nie zawsze byłaby możliwość pełnego pokrycia kosztów naprawy z polisy – dodaje.

Jego zdaniem nowe przepisy mogą też wywołać handel fakturami.

– Pozytywnym skutkiem natomiast może być podniesienie jakości napraw, które odbywałyby się tylko legalną drogą, a więc z przestrzeganiem wszystkich norm i obostrzeń.

Branża motoryzacyjna chce ukrócenia ryczałtowego rozliczenia napraw powypadkowych. Takie rozwiązanie wybiera obecnie 60 proc. klientów. Polega ono na wycenie świadczonej usługi w oparciu o kosztorys sporządzany przez firmę ubezpieczeniową, który według przedstawicieli warsztatów samochodowych skalkulowany jest poniżej cen rynkowych. To ich zdaniem prosta droga do szarej strefy.

Zmian w prawie domagają się Związek Rzemiosła Polskiego oraz organizacje motoryzacyjne: Polska Izba Motoryzacji, Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, Stowarzyszenie Forum Recyklingu Samochodów i Związek Dealerów Samochodów. Organizacje już pod koniec ubiegłego roku wysłały list do premier Beaty Szydło.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polisy i ubezpieczenia
Wielka awaria ZUS. Od rana nie działa strona zakładu ani PUE
Polisy i ubezpieczenia
Banki nie mogą rozwinąć skrzydeł w sprzedaży ubezpieczeń, ale jest lepiej
Polisy i ubezpieczenia
Przestępczość ubezpieczeniowa kwitnie w gorszych czasach
Polisy i ubezpieczenia
Odpowiedzialność za nieumyślne szkody lepiej przerzucić na ubezpieczyciela
Polisy i ubezpieczenia
Inflacja niejedno ma imię. Te ubezpieczenie zdrożeją