Przeciętna roczna lokata zakładana w 2016 roku była oprocentowana na od 1,65 proc. do 1,85 proc. – wynika z comiesięcznych statystyk publikowanych przez Narodowy Bank Polski. Od tych i tak już mizernych odsetek należy odjąć jeszcze 19 proc. podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki(. W efekcie faktyczny zysk, na jaki może liczyć przeciętny deponent, można oszacować na od 1,3 do 1,5 proc. Marnie, jeśli wziąć pod uwagę, że najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego sugerują, że w lutym poziom cen był o 2,2 proc. wyższy niż w analogicznym okresie przed rokiem. Dla posiadacza przeciętnej rocznej lokaty założonej w lutym 2016 roku oznacza to realna stratę na poziomie 0,7 proc.
Niestety na podobne rezultaty muszą przygotować się posiadacze lokat zakładanych w całym 2016 roku – wynika z projekcji inflacji przygotowanej przez NBP. Projekcja centralna sugeruje, że w ciągu roku inflacja będzie mniej więcej w okolicach 2,0 – 2,2 proc. Będzie więc pochłaniać siłę nabywczą oszczędności szybciej niż bank naliczać będzie odsetki.
Tyle mówią średnie i na rynku znaleźć można też oferty pozwalające zarobić więcej niż statystyczna lokata. Z danych Open Finance wynika na przykład, że oprocentowanie lokat trzymiesięcznych jest wyższe niż rocznych. W gronie krótkoterminowych produktów łatwiej znaleźć też oferty promocyjne – przeznaczone dla nowych klientów lub dla ich nowych środków. Korzystając z promocji można ulokować oszczędności na 3-4 proc., a niekiedy nawet ponad 5 proc. Należy jednak dokładnie czytać umowy. Bank oferując nam lepsze warunki depozytu może wymagać posiadania konta, karty czy innych produktów, które mogą okazać się płatne lub przynajmniej bezpłatne tylko wtedy, gdy aktywnie będziemy z nich korzystali. Warto też zwrócić uwagę na to czy pieniądze podlegają ochronie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego – nawet w przypadku upadłości banku czy SKOK-u klienci otrzymywali gwarantowane kwoty (dziś limit to 100 tys. euro, czyli ok., 428 tys. zł).
Jeśli kogoś to nie przekonuje, może poszukać alternatywy. Rynek akcji, obligacji, funduszy inwestycyjnych czy złota to tylko kilka z możliwości czekających na inwestorów.
– Warto w tym miejscu zauważyć, że przez ostatnie lata wiele osób swoje nadwyżki finansowe ulokowało na rynku nieruchomości. Z najświeższych szacunków NBP wynika na przykład, że w 2016 roku tylko na zakup nowych mieszkań i tylko w 7 polskich miastach Polacy wydali aż 14,2 mld zł gotówki. Bez wątpienia część z tych pieniędzy pochodziła z kieszeni posiadaczy lokat, którzy byli niezadowoleni z oferty bankowej – zauważa Bartosz Turek, analityk Open Finance.