MSCI Europe Aerospace and Defense Index grupujący europejskie spółki z sektora przemysłu zbrojeniowego i lotniczego tylko od początku 2025 roku poszybował w górę o około 85 proc., podczas gdy szeroki wskaźnik MSCI Europe zyskał tylko nieco ponad 8 proc. Niektóre firmy wchodzące w skład sektorowego indeksu, jak Rheinmetall czy Saab mogą się pochwalić nawet trzycyfrowymi stopami zwrotu.
Polskie spółki załapały się na zbrojeniową hossę
Perspektywa rosnących wydatków na obronność sprawiła, że na celowniku znalazły się także spółki z warszawskiej giełdy. Wprawdzie nie są na niej notowane koncerny zbrojeniowe, ale są za to mniejsze spółki dostarczające różnego rodzaju sprzęt na potrzeby wojska. Utrzymujące się ryzyka geopolityczne w połączeniu ze wzrostem wydatków na obronność w Europie sprzyjają notowaniom spółek zarówno działających, jak i dopiero przymierzających się do rozpoczęcia działalności w sektorze obronnym. Wśród nich inwestorzy upatrują głównych beneficjentów wzrostu wydatków krajów Europy na wyposażenie swoich armii. – Na rynkach finansowych trwa obecnie boom inwestycyjny związany z branżą obronną, napędzany przede wszystkim geopolityką, rosnącymi budżetami państwowymi oraz ostatnim naruszeniem granicy RP przez rosyjskie drony. Na rynku obserwowane są spektakularne rajdy kursów akcji spółek określanych jako „aspiranci zbrojeniowi”. Przykładem jest Bumech czy Grenevia. Podobne zrywy pojawiły się w przypadku The Farm51, Sygnis, Wielton czy Unimot. Część z tych wzrostów ma jednak charakter spekulacyjny i nie znajduje jeszcze potwierdzenia w fundamentach biznesowych – wyjaśnia Krzysztof Kamiński, analityk Oanda TMS Brokers.
Jednocześnie zauważa, że potencjał rozwoju rynku jest ogromny. – Publiczne pieniądze płyną szerokim strumieniem, a firmy zyskują możliwość dywersyfikacji działalności, jak np. Bumech wchodzący w segment wozów opancerzonych czy Grenevia rozwijająca komponenty dla PGZ. Z drugiej strony ryzyka pozostają znaczące. Brak faktycznych kontraktów, wysokie koszty wejścia do branży, czasochłonne procesy certyfikacji czy konkurencja ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz globalnych gigantów obronności mogą ograniczyć perspektywy niektórych podmiotów – podkreśla ekspert.
Jednocześnie wskazuje, że część firm, jak Lubawa, Vigo System czy Wielton, posiada już solidne fundamenty i realne przychody z działalności w sektorze obronnym. – Wiele pozostałych firm korzystających ze zbrojeniowej hossy jest dopiero przed rynkową weryfikacją i muszą udowodnić, że za dynamicznymi wzrostami kursów pójdzie trwały rozwój biznesu – mówi Kamiński. Wśród krajowych firm notowanych na warszawskiej giedzie na fali zbrojeniowej hossy najwięcej zyskały akcje dostawców sprzętu wojskowego, jak Lubawa, Zremb-Chojnice czy Arlen. Zwyżkom w tym gronie przewodziła Lubawa, dostarczająca różnego rodzaju sprzęt dla służb mundurowych, której akcje w 2025 r. przyniosły blisko 150 proc. zysku. Co istotne, wzrost notowań szedł w parze z wyraźnie poprawiającymi się rezultatami, co wynikało z realizacji dużych zamówień, które producent pozyskał w poprzednich latach na dostawy różnego rodzaju sprzętu głównie na potrzeby wojska. Na brak nowych zleceń, wśród których istotną część stanowią zamówienia na rzecz sił zbrojnych, nie może narzekać Zremb-Chojnice, będący producentem specjalistycznych kontenerów. Może się pochwalić rosnącym portfelem zamówień, a zdecydowaną większość stanowią zlecenia eksportowe. Sporymi sukcesami, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych kontaktów, może pochwalić się także tegoroczny debiutant Arlen będący producentem specjalistycznej odzieży ochronnej dla wojska oraz innych służb mundurowych. Od czerwcowego debiutu na GPW jego akcje zyskały ok. 25 proc.
ETF-y alternatywą dla akcji
Dla inwestorów, którzy chcą zainwestować w sektor zbrojeniowy, ale nie mają czasu i możliwości śledzenia i analizy notowań poszczególnych spółek ciekawą alternatywą są fundusze ETF (z ang. Exchange Traded Funds), czyli mocno zyskujące na popularności w ostatnich latach fundusze naśladujące notowania innych aktywów lub indeksów. Od września 2025 roku pierwszy tego typu instrument dający ekspozycję na sektor obronny jest notowany na GPW pod nazwą ETF NATO. Tak naprawdę jest to fundusz Future of Defence ETF, który odwzorowuje zachowanie indeksu EQM Future of Defence Index, w skład którego wchodzą globalne spółki z sektora obronnego. ETF jest replikowany fizycznie, co oznacza, że inwestuje bezpośrednio w akcje spółek wchodzących w skład indeksu. Grupuje on spółki osiągające ponad 50 proc. przychodów z produkcji sprzętu wojskowego i amunicji lub posiadające kontrakty z zakresu usług cyberbezpieczeństwa z jednym z krajów NATO lub głównych sojuszników USA spoza NATO (m.in. Japonia, Izrael, Korea Południowa, Brazylia, Tajwan). Co znajdziemy w jego portfelu? W skład Future of Defence ETF wchodzi 60 spółek o kapitalizacji minimum 1 mld dol. Największe udziały mają w nim tacy potentaci jak: amerykański Palantir Tehcnologies (5,2 proc.), niemiecki Rheinmetall (5 proc.), francuski Safran (4,95 proc.), brytyjski BAE Systems (4,9 proc.) i Northrop Grumman (4,7 proc.). Od początku 2025 roku Future of Defence ETF zyskał już około 62 proc., a od swojego startu w połowie 2023 roku może się pochwalić stopą zwrotu na poziomie około 146 proc. Fundusz oprócz tego, że notowany jest już na GPW, dostępny jest także dla inwestorów m.in. w Londynie, Frankfurcie, Mediolanie czy też na giełdzie w Paryżu.