Warto przed wyjazdem na wakacje wyposażyć się w dobre ubezpieczenie turystyczne. Kluczową sprawą w takiej polisie jest zapewnienie sobie zwrotu kosztów leczenia na wypadek nagłego zachorowania czy nieszczęśliwego wypadku.

Ubezpieczenie w trakcie podróży to absolutna podstawa. Najważniejsze by dawało odpowiednie pokrycie kosztów leczenia. W czasie pandemii trzeba też wybierać ochronę obejmującą zakażenie koronawirusem. Brak dobrego ubezpieczenia może nas słono kosztować. Koszty medyczne mogą być gigantyczne, zwłaszcza jeśli zachorujemy w USA czy Kanadzie. Tam zwykłe złamanie ręki może nas kosztować równowartość kilkuset tysięcy złotych. Generalnie im dalej od Polski, tym z wyższymi kosztami trzeba się liczyć, a do tego sam transport chorego do kraju może wynieść majątek.

""

Patrycja Kotecka, członek zarządu LINK4

pieniadze.rp.pl

Tu nie warto oszczędzać

– Polacy coraz bardziej świadomie i odpowiedzialnie podchodzą do wyboru ubezpieczenia turystycznego. Spada liczba klientów, którzy decydują się na wybór najtańszych polis podróżnych o niższych sumach ubezpieczenia. Suma ubezpieczenia kosztów leczenia zależy przede wszystkim od tego, gdzie się wybieramy. Czy jest to Europa, czy świat. Trzeba też wziąć pod uwagę, czy mamy przewlekłe choroby, jakiego typu aktywności będziemy prowadzić, czy będziemy tylko leżeć na plaży, czy może planujemy uprawiać sporty wysokiego ryzyka – mówi Patrycja Kotecka, członek Zarządu LINK4.

Suma ubezpieczenia kosztów leczenia dla krajów europejskich powinna wynosić około 200 -300 tys. zł. Podróżującym nieco dalej, do Tajlandii czy Indonezji, sugerujemy raczej polisę na 500 tys. zł, z kolei do Stanów Zjednoczonych i Japonii na 800 tys.

Znane są przypadki osób, które nie ubezpieczyły się będąc w Meksyku, czy USA i przez to straciły dorobek życia. Brak polisy oznacza bowiem, że za leczenie, transport medyczny, późniejszą rehabilitację płacimy z własnej kieszeni. Na szczęście na taką nieroztropność decyduje się coraz mniej z nas.

Przykłady kosztownych zabiegów czasem trafiają do mediów. Na przykład krwiak mózgu, który wymagał hospitalizacji pacjenta na terenie Grecji, oraz koszty dwóch operacji ubezpieczonego wraz z air- ambulansem kosztowały ubezpieczyciela 280 tys. zł.

Wypadek na skuterze w Tajladii, który spowodował u klienta obrażenia ogólne, po czym nastąpiło leczenie szpitale i organizacja powrotu do kraju kosztowały 102 tys.zł. Zwykłe przeziębienie w Turcji, może kosztować 1 tys. zł, przewóz ambulansem w Grecji, to koszt 2,2 tys. zł. Jak stanie się coś gorszego, człowiek jest w stanie ciężkim i na tydzień trafi na OIOM w Hiszpanii – będzie musiał zapłacić za hospitalizację 100 tys. zł. Powrót do kraju transportem sanitarnym z Wysp Kanaryjskich, to koszt 130 tys. zł, z Dominikany – 260 tys. zł.

Czytaj także: Samochodowe wakacje tylko z polisą

Oszczędzanie na ubezpieczeniu zawsze może się zemścić, ale oszczędzanie na ubezpieczeniu turystycznym przy wyjeździe do USA może pechowego turystę puścić z torbami. Zwykłe wycięcie wyrostka robaczkowego to koszt rzędu 500 tys. zł, za badanie krwi zapłacimy 4 tys. zł, a za EKG 11 tys. zł. Nawet niewinnie wyglądający kontakt z systemem ratownictwa medycznego, czyli karetka i wizyta na oddziale ratunkowym, w USA to minimum 20 tys. dolarów.

Co po zachorowaniu

Polisa turystyczna zapewnia zwrot kosztów leczenia nagłych zachorowań i nieszczęśliwego wypadku w podróży, ale żeby je otrzymać, poszkodowany turysta musi postępować zgodnie z instrukcjami ubezpieczyciela. W ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU), na podstawie których zawarliśmy umowę, znajdują się zapisy określające, co trzeba robić w takiej sytuacji. OWU najlepiej jest zabrać ze sobą w podróż. Po poważnym zdarzeniu zapewne nie będziemy mieć głowy do czytania tego dokumentu, ale zawsze warto wiedzieć, czego towarzystwo od nas oczekuje po szkodzie.

Kluczową sprawą w przypadku nieszczęśliwego zdarzenia skutkującego koniecznością pomocy ubezpieczyciela jest kontakt z centrum operacyjnym towarzystwa. Numer telefonu powinniśmy mieć zawsze przy sobie. Znajdziemy go na polisie, ale warto też wpisać sobie do telefonu komórkowego, bo gdy nerwy nas poniosą w razie choroby czy wypadku, może być trudno znaleźć potrzebny dokument. Każde towarzystwo samo określa, ile mamy czasu na zgłoszenie mu zdarzenia. Generalnie powinniśmy to zrobić jak najszybciej, szczególnie jeśli mamy wykupione świadczenia assistance, gdyż wtedy ubezpieczyciel może od razu zorganizować niezbędną pomoc, np. umówić lekarza, znaleźć tłumacza czy zapewnić opiekę dla dziecka.

Czytaj także: Wyjeżdżasz na wakacje? Nie martw się o swój dom

Człowiek chory, z bólem czy z gorączką, może nie być w stanie samodzielnie skontaktować się z ubezpieczycielem. Może to za niego zrobić jego towarzysz podróży. Przy zgłoszeniu trzeba podać dane ubezpieczonego, numer polis oraz okoliczności zdarzenia.

Ubezpieczyciele zwykle wymagają, żeby powiadomić ich, zanim jeszcze udamy się do lekarza, gdyż to ubezpieczyciel skieruje nas do odpowiedniej placówki. W przypadku poważnych zdarzeń ubezpieczyciel rozliczy się z palcówkami służby zdrowia bez naszego udziału i nie będziemy musieli wykładać własnych pieniędzy, a potem dochodzić ich zwrotu. Jeśli jednak poniesiemy jakieś wydatki i chcemy uzyskać zwrot pieniędzy, musimy udokumentować ich wysokość, zatem potrzebne będą rachunki.

Pandemia w polisie

Im szerszy zakres ubezpieczenia turystycznego, tym lepiej dla konsumenta, oczywiście pod warunkiem, że ubezpieczenie obejmuje ryzyka zachorowania na Covid – 19, co już coraz częściej jest standardem.

Wyjeżdżając poza Polskę na wakacje warto pomyśleć o polisie turystycznej, która da zabezpieczenie na wypadek zakażenia koronawirusem. Ubezpieczyciele często praktykują stosowanie wyłączeń ze względu na czas epidemii, pandemii, stanu epidemii lub epidemii i pandemii jednocześnie. Jeśli ogólne warunki ubezpieczenia zawierają takie wyłączenie, to w razie zachorowania na COVID-19 koszty leczenia trzeba pokrywać z własnej kieszeni w takim zakresie, w jakim tych kosztów nie pokrywa państwo, w którym turysta przebywa.

Większość polis turystycznych sprzed pandemii wyłączała ochronę w razie zachorowań z przyczyn epidemicznych. Zdarzały się przypadki osób, które wirus dopadł w podróży i w takiej sytuacji nie mogły liczyć na pomoc ubezpieczyciela.

Czytaj także: Ochrona wyposażenia i pomoc fachowców

Materiał Promocyjny