Studenci wrócili na uczelnie, a praca zdalna zamieniła się w hybrydową. Znowu pojawiło się zainteresowanie wynajmem mieszkań. A w takim mieszkaniu o szkodę może być nawet łatwiej niż we własnym. Studenci, którzy zbyt zabalowali i zniszczyli meble, lokator, który na kilka dni wyjechał do domu rodzinnego, w tym czasie doszło do zalania, najemcy, którzy doprowadzili do przepięcia używając równocześnie zbyt wielu urządzeń elektrycznych, skutkiem czego doszło do pożaru – to typowe zdarzenia, które mogą przytrafić się w wynajętym mieszkaniu.
Polisę dla wynajętego mieszkania może kupić zarówno najemca, jak i wynajmujący, ale każdy z nich chroni ubezpieczeniem co innego. Polisa wykupiona przez właściciela mieszkania nie zabezpiecza majątku najemcy, zaś ubezpieczenie wykupione przez najemcę nie musi chronić majątku właściciela mieszkania. Najlepiej jest, jeśli obie te osoby zawrą odrębne umowy z ubezpieczycielem.
Czytaj więcej
Zalałeś sąsiadowi mieszkanie? To nie zawsze jest twoja wina. Za szkodę może odpowiadać zarządca, zdarzają się też sytuacje, gdy nikt nie ponosi winy za zalanie i nikt nie musi wypłacać odszkodowania.
Polisa dla właściciela
Właściciel powinien ubezpieczyć nieruchomość od ognia i innych zdarzeń losowych. Ochroną powinny być objęte mury oraz części składowe, takie jak pokrycia podłóg, stolarka okienna i drzwiowa czy stałe elementy zabudowy plus ruchomości domowe należące do właściciela mieszkania, np. meble, pralka, lodówka, zmywarka.
Zakres ubezpieczenia zależy od tego, przed czym wynajmujący chce się zabezpieczyć. Polisę można kupić od ryzyk nazwanych, czyli wymienionych w umowie albo w formul all risk, kiedy ubezpieczenie zapewnia ochroną na wypadek wszystkich zdarzeń oprócz tych, które wymienione są w umowie albo w ogólnych warunkach ubezpieczenia.