Prof. Leokadia Oręziak z SGH kilka tygodni temu na łamach Mojej Emerytury przekonywała, że należy odbudować zaufanie do systemu zabezpieczenia społecznego i obchodzącego 80-lecie powołania ZUS-u. Według niej zaufanie do systemu emerytalnego i instytucji, która w imieniu państwa wypłaca świadczenia, nadwyrężyła reforma z 1999 r. Zdaniem ekonomistki najważniejszym wsparciem dla systemu emerytalnego byłaby poprawa sytuacji demograficznej. - Dbać o dzietność, o demografię trzeba przede wszystkim poprzez wspieranie gospodarki. – podkreślała prof. Olęziak - Jeśli gospodarka będzie wydajna, to nawet jeśli mniej dzieci urodziło się i urodzi w przyszłości, to i tak zawsze będzie na emerytury – tłumaczyła.
I tak, jak ideą prof. Leokadii Olęziak zgadzają się inni, tak niewielu ekonomistów potwierdza diagnozę ekonomistki, że to reforma z 1999 roku zmieniła nastawienie Polaków do zabezpieczenia społecznego. Różne są ich sposoby na poprawę ufności wobec systemu emerytalnego.
- Musimy tak działać, by umacniać przekonania obywateli, iż system w długim czasie jest stabilny, a emerytury będą wypłacane w wysokości dzisiaj określonej – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska S.A. Dodaje, że brak zaufania wynika przede wszystkim z poczucia niepewności: czy dostaniemy w przyszłości emerytury. – Po to by zmniejszyć tę niepewność niezbędne są działania zmniejszające potrzebę dopłat do systemu – tłumaczy ekonomista. Wylicza pięć zadań. Po pierwsze trzeba do minimum wykluczyć z osobne systemy branżowe. - I tak: zmiany w systemie emerytalnym w górnictwie powinny być przeprowadzone razem z programem restrukturyzującym zatrudnienie. W przypadku sędziów, prokuratorów i służb mundurowych emerytury powinny zależeć od tego ile zapłacono składek. Oznacza to likwidację budżetowego systemu zabezpieczenia społecznego. Rolnictwo zaś należy włączyć do powszechnych systemów: podatkowego i ubezpieczeniowego. – wylicza Jakub Borowski. Druga kwestia dotyczy waloryzacji: - W systemie powszechnym należy zlikwidować zasadę, że nie może być ujemna, nawet jeśli płace spadają. – kolejne – trzecie – działania maja polegać na urealnieniu sposobu obliczania i wypłacania rent w porównaniu do emerytur. – Im więcej osób będzie płaciło składki tym system zabezpieczenia społecznego będzie bardziej stabilny – konkluduje Jakub Borowski. Dodaje więc jeszcze dwie zmiany: zmniejszenie liczby umów śmieciowych i otwarcie się na migrację. Przyznaje jednak, że taki program można zrealizować już po wyborach.
Inaczej na kwestię zaufania patrzy Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Zwraca uwagę na to, iż nie wolno zmieniać zasad funkcjonowania systemu emerytalnego w zależności od bieżących potrzeb politycznych i gospodarczych, a nie z troski o emerytalną przyszłość ubezpieczonych. Jej zdaniem należy pozwolić aby kapitałowa część systemu emerytalnego mogła wykorzystać potencjał jaki tkwi w rynkach kapitałowych. - Długookresowe inwestowanie wymaga stabilnych regulacji nastawionych na efektywność i bezpieczeństwo gromadzenia kapitału. Działania rządu w ciągu ostatnich kilku lat oraz regulacje, jakie wprowadzono nie dają gwarancji takiej stabilności – tłumaczy. I dodaje, że solidne podstawy zabezpieczenia społecznego są potrzebne nie tylko po to by wzmocnić zaufanie do systemu powszechnego, ale również dodatkowego, dobrowolnego: - Powinniśmy promować rozwiązania trzeciofilarowe, oparte na mechanizmach rynku kapitałowego, rozpowszechnione na świecie, dające dużą część emerytur. Należyte regulacje, nadzór i racjonalnie skonstruowane portfele inwestycyjne sprawiają, że miliony oszczędzających na emeryturę korzysta z nich bez szczególnego ryzyka – tłumaczy Małgorzata Rusewicz.
Na stabilność i przewidywalność zasad działania systemów emerytalnych zwraca również uwagę Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. Według niego odbudowanie zaufania społecznego do systemu emerytalnego po okrojeniu OFE będzie trudne. - Na początku reformy z 1999 r. politycy mówili Polakom, że od teraz będą odkładać na własną emeryturę prawdziwe pieniądze. Im więcej odłożą tym wyższe będą mieli świadczenie. Po 15 latach politycy stwierdzili, że tak naprawdę pieniądze zgromadzone w OFE w formie obligacji nie są prywatne tylko państwowe. W myśl tej logiki pięknego lutowego dnia AD2014 po prostu je zabrali, oferując w zamian zapisy księgowe na umownym koncie w ZUS. – tłumaczy, że w powszechnym obowiązkowym systemie emerytalnym państwo i ubezpieczony zawierają kontrakt długoterminowy na średnio ponad 60 lat: 40 lat pracy i 20 lat pobierania świadczenia. - Obecnie głównym filarem systemu emerytalnego jest ponownie zależny od polityków ZUS. O tym, że politycy ciągle przy nim majstrują świadczy chociażby wyższa od ustawowej podwyżka emerytur w 2015 r. (co najmniej 36 zł). Im więcej takich prezentów w kolejnych latach, tym system emerytalny będzie mniej wydolny finansowo. – szacuje, że uwzględniając podwyższanie wieku emerytalnego liczba emerytów do 2050 r. wzrośnie o prawie 3 mln (o 43 proc.), a liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie o 5,5 mln (spadek o 22 proc.). - Wzrośnie liczba wyborców, dla których podnoszenie bieżącej wysokości świadczeń może być bardzo istotnym argumentem w kształtowaniu preferencji wyborczych. Tutaj jest moim zdaniem poważne ryzyku polityczne. – wylicza zagrożenie. Ale podaje pomysł na urealnienie zasad ubezpieczeniowych: - Być może pozytywny wpływ na wiarygodność systemu emerytalnego miałoby powołanie aktuariusza krajowego, który byłby niezależny podobnie jak. RPP. Taki niezależny urząd oceniałby stabilność systemu, jak również skutki wszelkich projektów. W trakcie ostatniej dyskusji o zmianach w OFE powstawało bardzo wiele symulacji między innymi wysokości stóp zastąpienia. Warto, aby nie bazować tylko na szacunkach rządowych, które mogą niedoszacować negatywnych konsekwencji niektórych zmian – dodaje Wojciechowski.