-Niby są one zagwarantowane, ale praktycznie nierzeczywiste, nie reprezentują ich żadne aktywa – tłumaczy Hamish Douglass, szef Magellan Financial Group. - Na emerytury rząd przeznacza rocznie 42 mld dolarów. Więcej idzie tylko na ochronę zdrowia. –dodaje.
Trzecie miejsce w wydatkach rządowych zajmują ulgi podatkowe związane z dobrowolnymi wpłatami na konta w funduszach emerytalnych, które są głównym trzonem systemu uzupełniającym podstawowe państwowe emerytury. Według Douglassa ulgi generujące 32 mld dolarów rocznie są nadmierne. – Będziemy musieli się uporać z rozdawaniem ogromnych ulg podatkowych bogatym ludziom, nie będzie to jednak łatwe. Większość z tych 32 mld trafia do osób, którzy już są dobrze zabezpieczone na emeryturę - podkreśla. Twierdzi, że gdyby był politykiem to znacząco obniżyłby te ulgi podatkowe. Zaznacza również, że rząd w pewnym momencie będzie się musiał z tym zmierzyć.
Inne głosy w dyskusji wydają się być nieco bardziej optymistyczne. Chris Cuffe, prezes UniSuper, przewiduje, że rząd z pewnością w końcu ograniczy salda na rachunkach emerytalnych. Będzie to dotyczyło jednak niewielkiej grupy ludzi. Obecnie jest to ponad 1000 osób, które mają samodzielnie zarządzane konta z saldami powyżej 10 mln dolarów, od których nie płacą żadnych podatków.
-To nie ma żadnego sensu, żeby mieć rachunki z nieskończonym saldem – podkreśla. Jeremy Cooper z Challenger Australia uważa, że Australijczycy nie zawsze doceniają jak dobry jest ich system emerytalny.
-Wartość australijskiego systemu emerytalnego podwaja się co 6-7 lat – wylicza. Przewiduje się, że obecna wartość rachunków w systemie w wysokości 1,84 bln dolarów, osiągnie w 2020 r. 3 bln i co najmniej 5,5 bln do 2030 roku.