Z opublikowanego rocznego sprawozdania Komisji Europejskiej na temat równości płci wynika, że w Polsce mężczyźni zarabiają średnio o 6 proc. więcej niż kobiety i różnica ta należy do najmniejszych w UE. Mniejsza dysproporcja jest tylko na Słowenii, a podobna - na Malcie i we Włoszech.
Niewielka różnica w zarobkach przekłada się na stosunkowo niewielką różniecę w późniejszych świadczeniach emerytalnych. W Polsce emerytury mężczyzn są wyższe o 24 proc. od tych pobieranych przez kobiety. Różnica ta jednak jest jedną z najmniejszych w Europie. Średnio płeć piękna otrzymuje w Unii Europejskiej świadczenia o 39 proc. niższe od mężczyzn. Wynika to z tego, że mimo że w UE 60 procent absolwentów szkół wyższych to kobiety, ich godzinne wynagrodzenie jest nadal niższe średnio o 16 procent od pensji mężczyzn. Ta różnica najniższa jest na Słowenii, gdzie wynosi 3 proc.; w Polsce, Włoszech i na Malcie wynosi 6-7 proc., zaś największa jest w Grecji: tam mężczyźni zarabiają 30 proc. więcej niż kobiety. Ponadto częściej pracują one w niepełnym wymiarze czasu pracy i przerywają karierę zawodową, aby zająć się osobami wymagającymi opieki.
Współczynnik 24 procent różnicy w emeryturach plasuje nas w europejskiej czołówce - lepiej sytuacja prezentuje się m.in. na Malcie, Litwie, w Estonii, Danii.
KE informuje, że w skali całej UE do 63 procent zwiększył się wskaźnik zatrudnienia kobiet - z 62 procent w 2010 roku i 59 w 2004. Dla porównania w Polsce sięga on 58 procent, a w najlepszej pod tym względem w UE Szwecji - 78 procent.
Mimo stopniowej poprawy w zatrudnianiu kobiet i mężczyzn na unijnym rynku pracy, KE zwraca uwagę, że przy obecnym tempie zmian cel zakładający, że średni odsetek kobiet pracujących powinien wynosić 75 procent, zostanie osiągnięty za niemal 30 lat. KE szacuje, że równość wynagrodzenia stanie się faktem za 70 lat - o ile kraje nie zaczną prowadzić bardziej aktywnej polityki w tym zakresie.