Od początku kwietnia do końca lipca, zgodnie z najnowszą ustawą emerytalną, przyszli emeryci wybiorą pomiędzy dwoma wariantami – przekazaniem wszystkich pieniędzy do ZUS lub rozdzieleniem ich między państwowego ubezpieczyciela a OFE. Eksperci Expandera radzą, aby swoją deklarację uzależnić od wysokości wynagrodzenia oraz czasu jaki pozostał do przejścia na emeryturę. Przede wszystkim nie należy jednak bagatelizować tej decyzji, bowiem nawet pozornie niewielkie kwoty w długim okresie mogą przynieść wymierne korzyści.
Niebawem rozpocznie się ważny okres dla wszystkich przyszłych emerytów. Od 1 kwietnia, przez cztery miesiące, będziemy mieli możliwość zadecydowania o sposobie w jaki będzie gromadzony nasz emerytalny kapitał. Pierwszy wariant zakłada ulokowanie wszystkich składek w ZUS (I filar), drugi natomiast pozwala na dywersyfikację kapitału, czyli rozdzielenie go pomiędzy państwowy zakład ubezpieczeń a wybrany Otwarty Fundusz Emerytalny (I + II filar).
– Decydując się na podział składek, każdego miesiąca zostanie przekazane 2,92 proc. naszego wynagrodzenia brutto do OFE, a 16,6 proc. do ZUS. Natomiast w pierwszym przypadku, całość trafi wyłącznie do pierwszego filaru – stwierdza Piotr Nowak z Expandera.
– Brak stosownej deklaracji do 31 lipca, spowoduje automatyczne przeniesienie składek do państwowej instytucji. Warto również pamiętać o tzw. „suwaku bezpieczeństwa", w myśl którego w ostatniej dekadzie przed przejściem na emeryturę, opiekę nad składkami przejmuje ZUS. Pieniądze gromadzone na koncie emerytalnym u państwowego ubezpieczyciela są uniezależnione od wahań giełdy. W zamian, co roku dochodzi do ich waloryzacji – dodaje.
Chociaż można odnieść wrażenie, że wszystkie drogi i tak prowadzą do ZUS, eksperci zalecają, by nie bagatelizować OFE. – Dla osoby zarabiającej 3805 zł brutto, składka przekazywana do funduszu emerytalnego, czyli 111 zł miesięcznie, wydaje się symboliczna. Jednak nawet taka kwota po 40 latach aktywności zawodowej daje już sumę ponad 53 tys. złotych – oblicza Piotr Nowak, Expander. – Uwzględniając fakt, że wszystkie fundusze chcą pomnażać powierzone środki, bowiem czerpią z tego zysk, możemy przypuszczać, że po kilkudziesięciu latach spokojnej koniunktury, zysk będzie wyższy. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko nieprzewidzianych zachowań rynku i kolejnych kryzysów, dlatego każdą decyzję dotyczącą przyszłości należy dokładnie przemyśleć – podkreśla Nowak.