IKZE, które można zakładać od początku zeszłego roku, nie zdobyły popularności. Bez dodatkowych zachęt Polacy nie będą skłonni do korzystania z tej formy oszczędzania na emeryturę.
Jak wynika z raportu Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, w końcu czerwca 2013 r. IKZE posiadało 509 tys. Polaków, czyli jedynie 3,3 proc. aktywnych zawodowo. Ludzie ci zgromadzili zaledwie 80 mln zł. Słaby obraz pogarsza jeszcze fakt, że tylko 6 proc. (30,5 tys.) kont jest aktywnych, czyli takich, na które w ciągu pierwszego półrocza wpłynęły jakiekolwiek pieniądze. Dla porównania: na koniec ubiegłego roku 33 tys. rachunków było zasilonych wpłatami. Wtedy na kontach znajdowało się 53 mln zł. W ciągu sześciu miesięcy tego roku stan ten niewiele się zmienił.
– Zarówno IKE, jak i IKZE nie są rozwiązaniem, z którego Polacy korzystają masowo. W przypadku tego typu produktów dużo zależy od zachęt dla klientów, a te, w konstrukcji proponowanej przez ustawodawcę, wciąż wydają się niewystarczające – mówi Mariusz Zagajewski, dyrektor Departamentu Indywidualnych Ubezpieczeń na Życie i Emerytalnych w Generali.
Od początku funkcjonowania IKZE umowy o prowadzenie konta oszczędzający zawierali głównie z towarzystwami ubezpieczeniowymi i dobrowolnymi funduszami emerytalnymi (98,2 proc. funkcjonujących IKZE na koniec czerwca 2013 r.). Udział pozostałych instytucji finansowych prowadzących IKZE był marginalny (1,8 proc.).
– Nagłośnienie tematu oszczędzania na emeryturę, związane ze zmianami w OFE, skłoni większą liczbę osób do sięgania po długoterminowe narzędzia inwestycyjne. Dzięki uproszczeniu przepisów związanych z IKZE, ta forma lokowania kapitału może okazać się dużo bardziej popularna niż obecnie – uważa Piotr Minkina, menedżer ds. produktów inwestycyjnych w Union Investment TFI.