Tak wynika z badania, jakie niedawno opublikował GUS na temat "Przejścia z pracy na emeryturę". Co prawda badanie (wspólnie z ankietą BAEL) było robione w połowie 2012 roku, ale jego wyniki są aktualne także dzisiaj.
Kwestie przywilejów emerytalnych, ich wpływu na kondycję finansową Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz zbyt wolno podnoszonego wieku emerytalny wybrzmiewają w czasie dyskusji na temat przyszłości ubezpieczeń społecznych. Co prawda rząd stara się kwestię zmian skoncentrować tylko na funkcjonowaniu II filaru i otwartych funduszy emerytalnych, ale ekonomiści zwracają uwagę na inne bolączki ubezpieczeń społecznych, w tym emerytalnych.
Z badania GUS wynika, że 47,5 proc. osób, które mają 50 – 69 lat otrzymuje świadczenia społeczne. Zaliczono do nich emerytury, renty (z tytułu niezdolności do pracy, z tytułu wypadku przy pracy lub choroby zawodowej, renty rodzinne), zasiłek lub świadczenie przedemerytalne oraz świadczenia kompensacyjne dla nauczycieli. Nie brano pod uwagę zasiłków dla bezrobotnych oraz nie badano osób, które otrzymały emeryturę przed skończeniem 49 lat.
Z analiz GUS wynika, że zdecydowana większość osób 50+ (ponad 80 proc. otrzymuje emeryturę, co siódmej przyznano rentę, a niespełna 3 proc. (nieco ponad 101 tysięcy) ma zasiłek lub świadczenie przedemerytalne wskazało 101 tys. osób.
Z szacunków GUS wynika, iż gdyby nie istniała możliwość uzyskiwania uprawnień do wcześniejszej emerytury, tj. gdyby emeryturę pobierać mogły tylko kobiety w wieku co najmniej 60 lat oraz mężczyźni w wieku co najmniej 65 lat, to liczba emerytów zmniejszyłaby się o 874 tys. osób. W badaniu nie uwzględniono osób, które zakończyły karierę zawodową przed 49 rokiem życia.