W ostatnich latach wiele debatuje się na temat systemu emerytalnego. Najpierw rząd zdecydował o obniżeniu składki przekazywanej do funduszy emerytalne i wprowadził nowe konto służące do dodatkowego oszczędzania z myślą o przyszłości, później wprowadził stopniowe wyrównywanie i zwiększanie wieku emerytalnego. W tym roku znów powrócił temat OFE w związku z przeglądem systemu emerytalnego i należy oczekiwać kolejnych istotnych zmian. Większe lub mniejsze korekty dokonywane w publicznym systemie nie prowadzą do zwiększenia przyszłych świadczeń. Wręcz przeciwnie system emerytalny wprowadzony w 1999 r., a dokładnie przejście z takiego o zdefiniowanym świadczeniu na taki o zdefiniowanej składce spowodował obniżenie wysokości emerytury. O ile jeszcze do nie dawna osoby kończące karierę zawodową mogły liczyć na pierwszą emeryturę wynoszącą 60-70 proc. ich ostatnich zarobków (tzw. stopa zastąpienia), to z nowego systemu jej poziom spadnie docelowo do 30-40 proc.
- Do tego średnia długość życia przeciętnego Europejczyka na emeryturze wynosi ok. 15-20 lat (ten wskaźnik systematycznie się wydłuża). A więc, aby zabezpieczyć sobie dodatkowe 2,5 tys. zł z prywatnych środków, powinno się w dniu przejścia na emeryturę posiadać oszczędności w wysokości ok. 450 tys. zł – mówi Jacek Treumann, członek zarządu Legg Mason TFI.
Niska świadomość
Perspektywa niskich świadczeń w przyszłości nie skłania jednak Polaków do dodatkowego odkładania pieniędzy na przyszłości. I to nawet wówczas, gdy mają świadomość tego, że emerytury nie będą wysokie. Według naukowców z Uniwersytetu Stanford, ludzie często nie odkładają pieniędzy na emeryturę, gdyż nie utożsamiają się ze starszą osobą, którą pewnego dnia się staną. Oszczędzanie stawia ich przed wyborem między wydaniem pieniędzy teraz dla siebie, a oddaniem ich kiedyś w przyszłości kompletnie obcej osobie.
Stworzone przez regulatora specjalne produkty służące do oszczędzania takie jak indywidualne konto emerytalne (IKE) czy indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) nie cieszą się zbyt dużą popularnością. Co więcej często nie mamy świadomości, że takie produkty w ogóle istnieją. Z majowego badania CBOS na zlecenie Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami wynika, że 63 proc. badanych kojarzy IKE przynajmniej ze słyszenia, w tym 11 proc. deklaruje jego posiadanie. 28 proc. dorosłych Polaków twierdzi, że wie też czym jest ten produkt. Mniej niż połowa badanych kojarzy z kolei IKZE, a posiadanie deklaruje zaledwie 3 proc. respondentów. Zdecydowana większość osób, które nie posiadają żadnych produktów III-filarowych, nie zamierza z nich korzystać (81 proc.).
- Przeprowadzone badanie potwierdza, że zmiany w podejściu Polaków do samodzielnego oszczędzania emerytalnego jeszcze nie nastąpiły. Ciągle nie oszczędzamy przede wszystkim dlatego, ponieważ uważamy, że nas na to nie stać. Dlatego moim zdaniem potrzeba jeszcze dużo czasu, aby Polacy zmienili sposób myślenia i swoje przyzwyczajenia związane z finansami i w konsekwencji zaczęli korzystać z możliwości, jakie daje im III filar i produkty długoterminowego oszczędzania - mówi Marcin Dyl, prezes IZFiA.