Emerytalne fundusze niezgody

Rządowe propozycje zmian w systemie OFE budzą szereg zastrzeżeń i wątpliwości ekonomistów. Przedstawiamy najczęstsze zarzuty.

Publikacja: 27.06.2013 20:51

Emerytalne fundusze niezgody

Foto: Fotorzepa, Mateusz Pawlak matp Mateusz Pawlak Mateusz Pawlak

– Nikt nie mówi o rozmontowywaniu systemu, tylko o jego ulepszaniu i naprawie – zapewniał wczoraj minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie radia PiN. Jednak przedstawione w środę przez rząd propozycje zmian w funkcjonowaniu otwartych funduszy emerytalnych budzą sporo zastrzeżeń ekonomistów.

Wielu nie ma wątpliwości, że w rezultacie środki zgromadzone w funduszach emerytalnych trafią do ZUS. – Rekomendacje rządu w każdym z wariantów są nie do zaakceptowania. Były robione z ideologicznym zacięciem, przebija przez nie niechęć do OFE i mają na celu poważne ograniczenie drugiego filara – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Ekonomistom w rządowym dokumencie brak jest wyliczeń, które pokazywałyby, ile istnieniu OFE zawdzięcza gospodarka. Większość ekspertów razi natomiast koncepcja dobrowolności wyboru pomiędzy OFE a ZUS, która w praktyce z wyborem ma niewiele wspólnego.

Dodatkowo rządowym ekspertom wytykane są sprzeczności i nieścisłości w rekomendowanych rozwiązaniach, dotyczących m.in. porównań efektywności inwestowania OFE ze wskaźnikiem waloryzacji w ZUS, wpływu OFE na dług publiczny i na funkcjonowanie rynku kapitałowego.

Często słyszy się też, że rząd ignoruje sytuację osób, które na emeryturę przejdą za 20– 30 lat, a skupia się na doraźnych problemach budżetowych. Poniżej prezentujemy najczęściej pojawiające się zarzuty.

1. Porównywanie waloryzacji w ZUS ze stopą zwrotu z OFE

Sprzeciw ekonomistów budzi porównywanie przez przedstawicieli rządu efektywności funkcjonowania OFE z waloryzacją składek zapisanych na kontach w ZUS. – Stopa zwrotu w OFE to zwrot z inwestycji na rynku kapitałowym, jest czymś realnym. W ZUS natomiast nie ma kapitału, tylko zobowiązania, a waloryzacja jest dokonywana na podstawie decyzji politycznych – tłumaczy Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Obecnie waloryzacja zależna jest od tego, w jakim tempie rosła gospodarka w ostatnich pięciu latach. – Ostatnie lata pokazały, że waloryzacja w ZUS przyniosła więcej, niż zarobiły OFE – twierdzi Władysław Kosiniak- -Kamysz. Na dowód tego rząd przedstawił wyliczenia, z których wynika, że w latach 2000–2012 waloryzacja w ZUS wyniosła 6,8 proc. W tym czasie w OFE, po odjęciu opłat pobieranych od składek, było to 6,6 proc. Wątpliwości ekonomistów budzą też same te wyliczenia. Zdaniem Mariana Wiśniewskiego, przewodniczącego Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego, rządowi eksperci popełnili błędy metodologiczne. Według obliczeń KOBE, średnioroczna stopa zwrotu w przypadku OFE wynosi 8,13 proc. netto, podczas gdy ZUS – 6,75 proc. Gomułka przypomina, że im wyższa waloryzacja w ZUS, tym większe obciążenie zobowiązaniami przyszłych emerytów. – Jest to niebezpieczne dla stabilności finansów publicznych w przyszłości – mówi Gomułka.

2. Zmniejszy się dług publiczny, ale tylko ten oficjalny

Rozwiązania proponowane przez rząd mają mieć zbawienny wpływ na finanse publiczne. Kwestia mniejszego długu była najmocniej podkreślana przez ministra finansów podczas prezentacji przeglądu systemu emerytalnego. Rzeczywiście, przeniesienie obligacji posiadanych przez OFE do ZUS zmniejszy zadłużenie Polski, które teraz wynosi już blisko 55 proc. PKB. Jak szacują ekonomiści – dług będzie niższy o 7–10 proc. PKB, a według obliczeń MF nawet o 11 proc. PKB. Dotyczy to jednak tylko tzw. długu jawnego, czyli tego oficjalnie wykazywanego w statystykach. A jest jeszcze tzw. dług ukryty, czyli zobowiązania państwa wobec przyszłych emerytów, które są już teraz kilkakrotnie wyższe niż dług oficjalny. Według wyliczeń Stanisława Gomułki, ten drugi dług ma obecnie wartość 3 bln zł, i jeśli rząd zwiększy obciążenia ZUS, przekazując tam pieniądze z OFE, to ukryte zobowiązania jeszcze wzrosną.

3. Więcej akcji w portfelach OFE to większa niepewność

Po przeniesieniu posiadanych przez OFE obligacji do ZUS i ich umorzeniu fundusze miałyby zakaz inwestowania w papiery skarbowe. Rząd chce w ten sposób skłonić OFE do inwestowania w akcje i obligacje korporacyjne. Minister finansów chce też, aby fundusze mogły więcej środków inwestować za granicą. Tak naprawdę więc, jeśli wziąć pod uwagę ryzyko inwestycji, fundusze emerytalne niczym nie różniłyby się od funduszy inwestycyjnych. – Im większa część portfela OFE przypada na akcje, tym większa jest zmienność stóp zwrotu funduszy. To, że środki w OFE narażone są na cykl koniunkturalny, było zawsze głównym elementem rządowej krytyki tego systemu. A proponowane teraz rozwiązania mają na celu zwiększenie udziału akcji w portfelu. Rząd musi się zdecydować, czego tak naprawdę chce – mówi Jankowiak.

4. Prawo wyboru tylko pozorne

Rząd proponuje, żeby osoby wchodzące na rynek pracy same decydowały, gdzie chcą trzymać środki, które w przyszłości mają otrzymać w postaci emerytury. Wybór jest jednak pozorny. Jeśli osoba nie wybierze OFE, to jej składki automatycznie trafią do ZUS. Podobnie ma być w przypadku osób, które już raz wybrały OFE. Teraz będą musiały złożyć deklarację jeszcze raz. Inaczej cała ich składka trafi do I filara. Co więcej, jeśli ktoś się zagapi i „przejdzie" do ZUS, nie będzie miał drogi odwrotu. Zdaniem ekonomistów taka dobrowolność jest nie do przyjęcia. – To rozwiązanie ma ukryty podtekst – ma skłonić ludzi, żeby przechodzili do I filara – ocenia Jankowiak. – Polacy powinni mieć wybór działający w obie strony – zamienić zapis w ZUS na pieniądze na koniec w OFE – mówi Dariusz Filar, członek Rady Gospodarczej przy Premierze. W trzecim wariancie zmian w OFE rząd proponuje, aby ubezpieczony mógł dodatkowo zwiększyć składkę do OFE z własnej pensji. – Takie rozwiązanie miałoby sens, gdyby szły za nim zachęty podatkowe. Jeśli tak się nie stanie, to 99 proc. Polaków dodatkowych pieniędzy w OFE nie odłoży – mówi Jankowiak.

5. Propozycje rządu ignorują OFE

Ekonomiści wielokrotnie apelowali o propozycje poprawiające funkcjonowanie samych funduszy emerytalnych. Chodzi o zwiększenie ich efektywności, m.in. poprzez obniżkę opłat od składek pobieranych przez fundusze czy konsolidację branży. – Fundusze powinny być duże i silne, aby mogły konkurować ze sobą wynikami. Dobrą rzeczą byłby też okresowy przegląd funduszy, ocena ich działalności, przeprowadzana przez niezależnego audytora. Na tych samych zasadach przydałby się też niezależny audyt ZUS – mówi Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte. Tymczasem w rządowym raporcie nie znajdziemy żadnych propozycji dotyczących poprawy funkcjonowania OFE. W rekomendacjach nie znalazł się też postulat wprowadzenia pasywnego zarządzania funduszami. – Tutaj widzimy sprzeczność. W raporcie są bowiem obliczenia pokazujące, że byłoby to korzystne, ale promowany jest wariant, w którym fundusze emerytalne mają konkurować polityką inwestycyjną – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.

– Nikt nie mówi o rozmontowywaniu systemu, tylko o jego ulepszaniu i naprawie – zapewniał wczoraj minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie radia PiN. Jednak przedstawione w środę przez rząd propozycje zmian w funkcjonowaniu otwartych funduszy emerytalnych budzą sporo zastrzeżeń ekonomistów.

Wielu nie ma wątpliwości, że w rezultacie środki zgromadzone w funduszach emerytalnych trafią do ZUS. – Rekomendacje rządu w każdym z wariantów są nie do zaakceptowania. Były robione z ideologicznym zacięciem, przebija przez nie niechęć do OFE i mają na celu poważne ograniczenie drugiego filara – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Pozostało 91% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami