Nasze programy pracownicze wciąż raczkują

9 proc. wynagrodzenia niemal wszystkich zatrudnionych w Australii trafia na konta obowiązkowego programu oszczędności emerytalnych. Oszczędza w nich ok. 90 proc. zatrudnionych. O polskich planach zakładowych niewiele dobrego można powiedzieć

Publikacja: 18.06.2013 03:09

Ponad 90 proc. pracowników w Australii oszczędza dodatkowo na emeryturę

Ponad 90 proc. pracowników w Australii oszczędza dodatkowo na emeryturę

Foto: Bloomberg

Superannuation, czyli australijskie określenie na system oszczędności emerytalnych, w ciągu zaledwie 20 lat zyskał sobie powszechne uznanie na świecie - czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika "Bloomberg Businessweek" Od chwili uruchomienia go w roku 1992 program gwarancji emerytalnej (Superannuation Guarantee) zgromadził 1,52 bln dol., czyli więcej niż wynosi krajowe PKB; środki przekazuje do programu ponad 90 proc. pracowników. Dla porównania: w ramach najbardziej popularnego w USA emerytalnego planu oszczędnościowego, tzw. 401(k), Amerykanie zdołali zgromadzić dwa razy tyle (2,8 bln dol.) przy 14-krotnie większej populacji.

- Jestem przekonany, że program gwarancji emerytalnej jest powodem do dumy narodowej i źródłem poczucia pewności w nie mniejszym stopniu niż sukcesy australijskiej ekipy olimpijskiej – stwierdził w ubiegłym roku Bill Shorten, minister odpowiedzialny za cały projekt. Środki zgromadzone w tym systemie uzupełniają emerytury państwowe finansowane z budżetowych dochodów podatkowych, które zapewniają środki do życia trzem czwartym osób, mającym ukończone 65 lat.

Na czym polega fenomen Krainy Kangurów? - jak czytamy dalej. Okazuje się, że w przypadku Australijczyków możliwość odstąpienia od oszczędzania środków na emeryturę praktycznie nie istnieje. Ustawa z 1992 roku zobowiązała pracodawców do przekazywania 3 proc. wynagrodzenia zdecydowanej większości pracowników na rachunki emerytalne; z czasem, w miarę oswojenia się opinii publicznej z tym rozwiązaniem, wysokość tego „odpisu" była podnoszona. Obecnie blisko 9 proc. pensji trafia na konta funduszy gwarancji emerytalnej; w roku 2020 trafiać tam ma 12 proc. Co piąty zatrudniony odkłada nawet więcej w drodze dobrowolnych składek określanych kolokwialnie jako „ofiara z pensji". Część firm stara się również przekazywać na rachunki emerytalne proporcjonalnie więcej. Zarówno składki jak dochody z inwestycji dokonywanych przez dany fundusz obłożone są zaledwie 15-procentowym podatkiem: to znacznie mniej niż przeciętna wysokość podatku dochodowego. Wypłata zgromadzonych w ten sposób środków osobom, które ukończyły 60 rok życia jest zwolniona od podatku.

- Oczywiście, to strategia kija i marchewki – przyznaje Jeremy Duffield, prezes Australian Centre for the Financial Studies. – Marchewką są ulgi podatkowe dla osób, które przekazują środki do systemu. Kijem – fakt, że jest to przymusowe.

 

Dla MojaEmerytura.rp.pl

Jakby Pan w skrócie ocenił polski system dobrowolnych oszczędności emerytalnych, czyli tzw. III filar?

Andrzej Narkiewicz, szef praktyki emerytalnej Mercer Polska:

Nie da się ocenić dobrze polskiego systemu dobrowolnych oszczędności emerytalnych. Pracownicze programy emerytalne pomimo ponad 10 lat istnienia na rynku wciąż raczkują i nic nie zapowiada ich dynamicznego rozwoju. Produkty indywidualne  - wprowadzane kolejno IKE i IKZE okazały się porażką. Używamy słowa system a właściwie od czasu wprowadzenia reformy emerytalnej nie ma żadnej spójności działań ustawodawcy ani podejścia systemowego do popularyzacji tego niezbędnego filara systemu emerytalnego, tylko pojedyncze chaotyczne działania, które sprawiają, że prawie nikt nie rozumie funkcjonowania systemu. PPE jest skonstruowane tak, że dobra wola pracodawcy jest konfrontowana ze skomplikowaną procedurą administracyjną, szeregiem szykan, aby ewentualne wycofanie się z programu nie było łatwe, a na koniec mamy jeszcze ewentualną karę pieniężną w przypadku nieprawidłowości w prowadzeniu programu. Na osłodę pozostaje praktycznie minimalna zachęta dla pracodawcy w postaci ulgi zusowskiej.

Australia to jeden z tych krajów, w których większość pracujących jest objętych dodatkowym oszczędzaniem. W Polsce dotyczy to zaledwie kilku procent. Z czego to wynika?

Jedną z przyczyn popularności dodatkowych form oszczędności emerytalnych w Australii jest to, że na pracodawców nałożony jest obowiązek opłacania składki dla pracowników do takich dodatkowych form. W Polsce nie ma ani systemu zachęt ani takiego obowiązku. Świadomość emerytalna polskiego społeczeństwa jest ciągle za niska. Polacy nie wierzą w to że mogą mieć wysokie emerytury. Podczas każdego spotkania z pracownikami polskich firm podczas wdrażania PPE słyszymy pytanie, jaką mamy gwarancję, że za 30 lat rząd nie wpadnie na pomysł dodatkowego opodatkowania czy też zabrania środków z III filara. Obecna kampania krytyki wobec OFE jedynie wzmacnia tego typu nastroje.

Ma zatem sens wprowadzenie w Polsce automatycznego zapisywania pracowników do zakładowych programów jak np. w Wielkiej Brytanii?

Sądzę, że jest to bardzo dobry pomysł.  Niestety nasze doświadczenie pokazuje jednoznacznie, że świadomość emerytalna i wiedza o inwestowaniu są w Polsce na tyle niskie, że nie można liczyć na racjonalne zachowania większości Polaków w odniesieniu do oszczędzania na starość.

Co jest główną przyczyną, że w Waszym indeksie emerytalnym takie kraje jak Australia, Dania czy Holandia zajmują wysokie pozycje, a Polska jest w połowie zestawienia?

Nasze badanie analizuje systemy emerytalne pod kątem tego czy system gwarantuje wypłaty świadczeń na wystarczającym poziomie, czy gwarantuje wypłacalność emerytur w długim okresie i czy otoczenie prawne należycie zabezpiecza przyszłych emerytów. W Polsce mamy niskie minimalne emerytury, problemy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, niewielki w porównaniu z przodującymi krajami poziom oszczędności emerytalnych obywateli, brak zachęt fiskalnych i słabo rozwinięty system dobrowolnych oszczędności. Na plus należy zaliczyć wielofilarowość systemu i to, że część oszczędności emerytalnych ma zabezpieczenie w rzeczywistych aktywach, a także to że nasze prawo dość dobrze zabezpiecza uczestników systemu.

Superannuation, czyli australijskie określenie na system oszczędności emerytalnych, w ciągu zaledwie 20 lat zyskał sobie powszechne uznanie na świecie - czytamy w najnowszym wydaniu tygodnika "Bloomberg Businessweek" Od chwili uruchomienia go w roku 1992 program gwarancji emerytalnej (Superannuation Guarantee) zgromadził 1,52 bln dol., czyli więcej niż wynosi krajowe PKB; środki przekazuje do programu ponad 90 proc. pracowników. Dla porównania: w ramach najbardziej popularnego w USA emerytalnego planu oszczędnościowego, tzw. 401(k), Amerykanie zdołali zgromadzić dwa razy tyle (2,8 bln dol.) przy 14-krotnie większej populacji.

Pozostało 90% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami