Pierwsze pieniądze, które państwo polskie pożyczyło po to, żeby przekazać je do ZUS, ze względu na przekazywanie składek do OFE, nastąpiło dopiero w 2006 r. Do 2006 r. suma wpływów z prywatyzacji mniej więcej równoważyła się z sumą dotacji do ZUS z tytułu tego, że część składki trafiała OFE.
Jeżeli dziś jedynym pomysłem na wszelkie problemy są OFE, to nie wróżę sukcesu. Po jednorazowej akcji nie wrócimy na szybką ścieżkę rozwoju, wręcz przeciwnie, będziemy borykać się z recesją. Powinniśmy mimo wszystko dążyć do tego, żeby poprawiać budżet na innych polach.
Jak Pana zdaniem powinna wyglądać konkurencja między funduszami?
Od lat zadaję pytanie o to, czego tak naprawdę oczekujemy od funduszy emerytalnych w kontekście konkurencji. Czy Kowalski, który został wylosowany do funduszu i przez długie lata nie interesuje się tym, gdzie odkłada pieniądze, powinien mieć istotnie niższą emeryturę z tego powodu? Czy też konkurencja powinna polegać na tym, że kupujemy w miarę atrakcyjne aktywa? OFE powinny starać się o to, by ich stopy zwrotu były jak najwyższe i nie kupować papierów im dedykowanych, które są emitowane z oprocentowaniem np. 1 proc., albo z ceną prywatyzacyjną, mocno wygórowaną ponad cenę rynkową. A niestety mamy już negatywne doświadczenia z tym związane. Dlatego choć uważam, że pasywne zarządzanie często daje lepsze rezultaty niż aktywne, tutaj nie możemy sobie na nie pozwolić. Konkurowanie stopą zwrotu jest najlepszą metodą unikania tego typu presji. A warto dodać, że OFE są również najbardziej efektywnymi kosztowo podmiotami na polskim rynku zarządzającymi aktywami takimi jak akcje. Są to koszty porównywalne z kosztami zarządzania pasywnego jakie pobierane są w krajach rozwiniętych. Dla porządku podam, że całkowity koszt za 2012 wyniósł w ING OFE 0,48 proc. wartości zarządzanych aktywów z czego 0,06 proc. to nagroda za 1. i 2. miejsce w trzyletnich rankingach ogłaszanych przez KNF.
Podsumowując, z punktu widzenia przyszłego emeryta ważne jest to, żeby jego pieniądze były bezpieczne i efektywnie inwestowane. Nawet jeżeli przeniesie się do innego funduszu, ta decyzja nie powinna być dla niego bardzo bolesna.