Dyskusja na temat planowanych zmian w funduszach emerytalnych koncentruje się przede wszystkim na ich wpływie na finanse publiczne. Zapomina się zaś o roli OFE dla rynku giełdowego, czy szerzej gospodarki. Eksperci są zaś zgodni, że dzięki pojawieniu się funduszy emerytalnych polski rynek kapitałowy zaczął rozwijać się szybciej, a prywatyzacja przyśpieszyła.
- OFE dzięki znaczącym udziałom w spółkach są istotnym stabilizatorem warszawskiej giełdy. Inwestują w spółki długoterminowo, a nie spekulacyjnie. Są też znaczącym źródłem kapitału na finansowanie rozwoju naszej gospodarki – przekonuje Andrzej Sołdek, prezes PTE PZU.
Obawy rynku
Dlatego też ostatnie informacje oraz przecieki o możliwych zmianach w kapitałowej części systemu emerytalnego wywołują coraz więcej obaw już nie tylko wśród samych funduszy emerytalnych, ale przedstawicieli rynku kapitałowego. Stały się tematem ostatniej konferencji Izby Domów Maklerskich.
Chodzi zaś o pojawiające się informacje na temat wprowadzenia dobrowolności uczestnictwa w OFE, zawieszenia składki do tych instytucji czy też powrotu osób w wieku przedemerytalnym do ZUS i to już na 10 lat przed ukończeniem przez nich wieku emerytalnego. Ze wstępnym szacunków wynika, że jeśli np. rząd zdecydowałby się na stopniowe - przez 10 lat - przenoszenie pieniędzy do ZUS to w pierwszym roku z OFE ubyłoby ok. 12-13 mld zł, a w kolejnych latach - ok. 5 mld zł rocznie. Gdyby stało się to jednorazowo wtedy do ZUS trafiłoby w pierwszym roku nawet ok. 40 mld zł, a w kolejnych latach po ok. 9 mld zł (dziś zarządzają ok. 270 mld zł). Spowodowałoby to wyprzedaż instrumentów z ich portfela i miało wpływ na obniżenie popytu OFE na różne instrumenty finansowe, w tym akcje.