Podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia nieco oddala wizję emerytury. Jednakże statystycznie rzecz ujmując większość z nas jej doczeka. „Nie dożyję" pada najczęściej jako odpowiedź na pytanie o plany na daleką przyszłość, jaką jest emerytura. Czy na pewno? Statystycznie Polak dożywa 76. roku życia, tylko w ciągu ostatniej dekady czas ten uległ wydłużeniu o ponad 3 lata. Można zatem twierdzić, że mówiąc „nie dożyję" jesteśmy w błędzie. Nawet jeśli te słowa okażą się prorocze, to w myśl Zakładu Blaise Pascala więcej pożytku przyniesie działanie niż pozostanie biernym.
Warto więc się zastanowić, co będzie czekało nas po przekroczeniu magicznych 67 lat życia? Koniec pracy zawodowej pokrywa się z przejściem na emeryturę. Po reformie emerytalnej z 1999 roku możemy liczyć na dwuczęściową emeryturę z tzw. I filaru, czyli ZUS-u oraz tzw. II filaru, czyli Otwartego Funduszu Emerytalnego. Jak wysoka będzie to kwota?
Okazuje się, że niestety niewielka. Oficjalne dane nie napawają optymizmem. Przechodząc na emeryturę w 2040 roku będziemy mogli liczyć na świadczenie w wysokości ok. 58 proc. pensji, a w 2060 roku będzie to nawet mniej niż połowa wynagrodzenia, bo ok. 44 proc. (źródło: www.emerytura.gov.pl). Oczywiście każdy ma zagwarantowane konstytucyjnie minimum emerytalne, w 2013 roku wyniesie ono 834,98 zł. Bez zastanowienia można stwierdzić, że za taką kwotę ciężko godnie żyć.
- Emeryt turysta to najczęściej Japończyk, Niemiec albo Amerykanin. Średnio każdy Japończyk ma na koncie równowartość 200 tys. dolarów, emeryt również. To wynik pracowitości oraz genu oszczędności, który posiadają - mówi Norman Wieja, doradca finansowy, Expander.
Aby być pewnym o przyszłość należy wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć oszczędzać. Ile? Tyle na ile nas stać na obecną chwilę. Ekonomiści podają, że optymalną kwotą jest 7-10 proc. naszych dochodów, odłożenie takiej kwoty nie powinno być bolesne dla budżetu domowego, a pozwoli na zabezpieczenie się na ostatnie lata życia. Ważne żeby nie odkładać decyzji o oszczędzaniu na później tłumacząc się niepewną sytuacją zarobkową lub aktualnymi wydatkami. Nigdy nie mamy pewności co do zarobków, a z łatwością bierzemy kredyty hipoteczne na 30 nawet 35 lat z ratą w wysokości prawie połowy naszych dochodów. Bądźmy w stosunku do siebie uczciwi i nie szukajmy sami przed sobą wymówek.