Przeciętny Polak odkłada 90 euro (ok. 370-380 zł) miesięcznie – wynika z badania Barometr oszczędności w Europie Środkowo-Wschodniej Erste Group. Mężczyźni odkładają średnio dwa razy więcej niż kobiety. Średnia kwota odkładana przez nas jest około dwa razy niższa od oszczędności przeciętnego Niemca czy Austriaka, ale zapewnia nam wysokie miejsce wśród innych krajów naszego regionu Europy. Polacy i Słowacy oszczędzają odpowiednio 15 proc. i 12 proc. miesięcznych dochodów, a tuż za nimi plasują się Austriacy, Niemcy i Czesi, którzy odkładający 9 proc.
Polacy wśród celów oszczędzania wskazywali najczęściej odkładanie pieniędzy na tzw. czarną godzinę oraz na emeryturę. Ta ostatnia deklaracja może zastanawiać. Jeśli bowiem przyjąć, że prawdziwie emerytalne są trzy rodzaje inwestycji (poza OFE) – pracownicze programy emerytalne (PPE), indywidualne konta emerytalne (IKE) oraz indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), to okazuje, że ich wartość to ok. 10 mld zł na koniec czerwca.
- Skoro w OFE, które odpowiadać będzie za mniej niż 30 proc. przyszłych emerytur (szacunek mocno zawyżony) mamy obecnie zgromadzonych ok. 250 mld zł, to jak z tej perspektywy oceniać te 10 mld zł? Można przyjąć, że część np. lokat bankowych to również środki długoterminowe, podobnie rzecz się ma z aktywami TFI oraz firm ubezpieczeniowych czy inwestycjami alternatywnymi, np. nieruchomościami. Może to być kolejne 100 mld, ale równie dobrze i 10 mld - to i tak właściwie jest bez znaczenia, i tak obie kwoty są zdecydowanie zbyt niskie – ocenia Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer Polska.
Marek Szczepański, kierownik Katedry Nauk Ekonomicznych na Politechnice Poznańskiej, mówi, że paradoks oszczędzania na emeryturę, nie tylko w Polsce, polega na tym, że poważnie zaczynają o tym myśleć osoby w wieku ok. 50 lat. Wówczas zgromadzenie dodatkowego kapitału emerytalnego jest już znacznie trudniejsze niż odkładanie i reinwestowanie choćby niewielkich sum w dłuższym okresie. - Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę z tego, że przyszłe emerytury z publicznego systemu emerytalnego będą niskie w relacji do wynagrodzeń i że dodatkowe, systematyczne oszczędzanie choćby niewielkich sum jest potrzebne. Jednak między świadomością potrzeby dodatkowych oszczędności emerytalnych a faktycznym działaniem w tym kierunku jest przepaść – ocenia Szczepański.
Jedną z barier jest przeciętnie niska świadomość emerytalna oraz nieznajomość usług (produktów) finansowych przeznaczonych do gromadzenia dodatkowych oszczędności emerytalnych. Nie bez znaczenia są relatywnie niskie dochody dyspozycyjne większości gospodarstw domowych w Polsce i preferencja bieżącej konsumpcji nad oszczędnościami.