Istnieje niestety duża szansa, że ofiarą tej właśnie zasady padnie IKZE (Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego), pomysł rządu na wspieranie inwestycji emerytalnych, który pojawił się na początku ubiegłego roku niejako przy okazji zmniejszenia składek do OFE. I to pewnie właśnie te „okoliczności" towarzyszące zmianom przepisów emerytalnych wydają się stanowić główny problem z IKZE obecnie.
Ale po kolei.
O samej konstrukcji IKZE pisać nie zamierzam wiele – to po prostu kolejny standardowy produkt inwestycyjny, ale zawierający jedną cechę, istotnie go wyróżniającą. Otóź w IKZE „zaszyto" ulgę podatkową, która co do zasady podobna jest do popularnej kiedyś ulgi związanej z obligacjami skarbowymi. Przypomnijmy, kupując obligacje skarbowe każdy podatnik na początku lat 90-tych ubiegłego stulenia (ulga pojawiła się w 1993 roku) mógł ich wartość w swoim rocznym zeznaniu podatkowym odpisać od podstawy opodatkowania, a więc odpowiednio obniżyć swój podatek dochodowy. Warto dodać (co może być fundamentalną obserwacją dla IKZE), że wówczas inwestorzy bez większych problemów zrozumieli mechanizm ulgi, skala odpisów była ogromna, a satysfakcja z faktu, że można było obniżyć podatek „bezcenna". W taki sam sposób zbudowano ulgę podatkową związaną z IKZE. Zdaniem ustawodawcy możliwość odliczenia inwestowanych kwot (niestety znacznie ograniczonych, w tym roku to jedynie ok. 4 tys. złotych) powinna z tego produktu uczynić przebój rynkowy, promujący ideę długoterminowego oszczędzania, przyczyniając się tym samym do wsparcia przyszłych emerytów.
Zbliża się właśnie połowa stycznia, czyli od ponad dwóch tygodni powinniśmy już mieć możliwość korzystania z IKZE oferowanych przez banki, towarzystwa funduszy inwestycyjnych, firmy ubezpieczeniowe, domy maklerskie, a dodatkowo (co odróżnia IKZE od dostępnych już wcześniej IKE – Indywidualnych Kont Emerytalnych) również powszechne towarzystwa emerytalne. I jaki może być wniosek z tych dwutygodniowych obserwacji rynku IKZE? Ile firm zdecydowało się uruchomić odpowiednie produkty? Ile kampanii reklamowych właśnie wystartowało? A w końcu ilu z nas zdecydowało się na zawarcie umowy w ramach IKZE? Odpowiedź na każde z tych pytań, a właściwie na wszystkie razem jest bardzo prosta – IKZE nie stały się (dotąd?) przebojem rynkowym, same oferty IKE (jeżeli w ogóle są) nie są silnie promowane przez instytucje finansowe, mówiąc krótko rynek nie uznał IKZE za atrakcyjny produkt i jedynie kilka firm (raczej 3, niż 9) zdecydowało się na ich wprowadzenie do oferty. Oczywiście sytuacja będzie się zmieniać, z każdym miesiącem rosnąć powinna liczba dostępnych IKZE, ale nie zmieni to oceny, że IKZE nie są postrzegane jako istotny element oferty produktowych firm inwestycyjnych i niestety wydaje się, iż taki stan nie ulegnie szybkiej zmianie.
Dlaczego tak się stało? Co decyduje o takim a nie innym podejściu instytucji finansowych do IKZE, a w końcu czego możemy oczekiwać w przyszłości? By odpowiedzieć na oba te pytania spróbujmy przyjrzeć się kilku ważnym z tej perspektywy zjawiskom: