Nawet w najbardziej optymistycznym wariancie wzrostu gospodarczego w ciągu najbliższych sześciu lat, oscylującego wokół 4,5 – 5 proc., Fundusz Ubezpieczeń Społecznych będzie generował deficyt w wysokości od 2,8 proc. PKB w 2013 r. do 2,4 proc. PKB w 2017 r. Przy założeniu bardziej realistycznego rozwoju kraju będzie to 3,3 – 3,4 proc. PKB w każdym z kolejnych lat. Tak wynika z najnowszej pięcioletniej prognozy finansowej 2013 – 2017 przygotowanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych (nadzorujący FUS).
Potrzebne zmiany
– To pokazuje, że ograniczenie wysokości składek przekazywanych do otwartych funduszy emerytalnych nie poprawi kondycji ubezpieczeń społecznych w perspektywie kilku lat – uważa Agnieszka Chłoń –Domińczak, ekonomistka SGH, była wiceminister pracy.
Z prognozy wynika, że FUS w kolejnych latach potrzebuje od ok. 50 do 80 mld zł dodatkowych wpływów poza składkami ubezpieczonych (w zależności od przyjętego wariantu rozwoju gospodarczego). – Jeśli jednak przy optymistycznych założeniach wciąż będzie nam brakowało ok. 3 proc. PKB, to aby spełniać kryteria z Maastricht, pozostałe wydatki rozwojowe powinny generować nadwyżki – tłumaczy pół żartem, pół serio Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Poważnie już zwraca uwagę na dwie kwestie związane z demografią. Pierwsza to zmiany struktury społeczeństwa. W tym roku na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypada 557 osób w wieku nieprodukcyjnym. Za sześć lat będzie ich 634. – To prawie 10-proc. wzrost. Dodatkowo ZUS i resort finansów przewidują wyraźny spadek bezrobocia nawet w sytuacji dość niskiego wzrostu PKB. To również wynika ze zmian demograficznych – będziemy mieli coraz mniej pracujących. Zdaniem ekonomisty to pokazuje, jak ważne jest wydłużanie wieku emerytalnego.
Podobnie uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku. – W ciągu pół roku powinniśmy podjąć decyzję o stopniowym wydłużaniu wieku emerytalnego, tak by w ciągu kilku lat przyniosło to ok. 19 mld zł oszczędności – mówi.