Życie na kredyt sprawdza się nie najgorzej w przypadku państw, które niedobory w budżecie mogą pokryć emisją obligacji. Jednak nawet one nie mogą podchodzić do swoich finansów zbyt beztrosko, muszą pamiętać o ryzyku, że w pewnym momencie inwestorzy przestaną te obligacje kupować.
Konsumenci, w przeciwieństwie do rządów, nie są w stanie wyemitować obligacji, które pokryją niedobory w domowym budżecie. W awaryjnych sytuacjach mogą się jedynie wspierać bankowym kredytem. Jednak przy pewnym poziomie zadłużenia nawet ta metoda przestaje działać.
Kolejne rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego spowodowały, że klientom trudno jest się zadłużyć ponad miarę i zaciągać kolejne kredyty na spłatę poprzednich, przeterminowanych. Zamiast łatwej pożyczki potrzebna jest więc większa odpowiedzialność w gospodarowaniu pieniędzmi, które mamy do dyspozycji.
Podstawą domowych finansów powinien być zrównoważony budżet. A to znaczy, że suma bieżących wydatków i kosztu obsługi zaciągniętych kredytów nie powinna przekraczać osiąganych dochodów. W samym wydawaniu na kredyt nie ma jeszcze niczego złego. Problemem nie musi być nawet konsumpcja na kredyt, choć wydawanie własnych, zaoszczędzonych pieniędzy jest rozwiązaniem zdecydowanie tańszym i znacznie bardziej godnym polecenia.
Kluczowe jest to, by domowy budżet wytrzymał potem obsługę tego kredytu. Jeśli jest z tym kłopot, a zbilansowanie wydatków z przychodami jest z miesiąca na miesiąc coraz trudniejsze, należy podjąć działania naprawcze, zanim pieniędzy przestanie wystarczać na płacenie comiesięcznych rat bankowi.