Katarzyna Ostrowska
Według szacunków ekspertów nasze emerytury z ZUS i OFE będą wynosić ok. 30 – 40 proc. ostatnich zarobków. Dla większości z nas takie dochody oznaczają wyraźne obniżenie standardu życia. Żeby do tego nie dopuścić, trzeba dodatkowo oszczędzać. Im wcześniej zaczniemy, tym mniejsze kwoty możemy odkładać i tym więcej w sumie zgromadzimy. Zdaniem prof. Tadeusza Szumlicza z SGH należy dodatkowo oszczędzać jedną trzecią wysokości obowiązkowych składek (składka emerytalna wynosi 19,52 proc. pensji brutto).
Ostateczny rezultat zależy od wyników inwestycji. Najmniej dochodowe w długim terminie, ale najbardziej bezpieczne, są inwestycje w papiery dłużne (np. obligacje). Natomiast największe zyski przynoszą akcje, z tym że w krótszym czasie ich kursy mogą się mocno wahać.
– Sposób inwestowania zależy od założonego czasu i stopnia akceptowanego ryzyka. Te dwa czynniki są ze sobą skorelowane. Im dłuższy horyzont inwestycyjny, tym wyższe ryzyko możemy zaakceptować. I odwrotnie, jeśli zostało nam niewiele czasu do emerytury, boimy się ryzykowych inwestycji – mówi Marek Przybylski, prezes Aviva Investors TFI.
Młody więcej wydaje
Marcin Iwuć, dyrektor marketingu i komunikacji w ING TFI, wymienia trzy modelowe okresy życia człowieka. Pierwszy to kilkanaście lat po rozpoczęciu pracy. Zarobki są wtedy stosunkowo niskie, a wydatki duże (na dzieci, spłatę kredytu hipotecznego, urządzenie mieszkania itp.). Dlatego na inwestowanie można przeznaczyć niewielkie kwoty. Kolejnych kilkanaście lat to okres, w którym kariera zawodowa już nabrała tempa, zarobki są dużo lepsze, a wydatki relatywnie mniejsze (mieszkanie urządzone, znaczna część kredytu spłacona itp.). Ostatni etap życia zawodowego – ok. 10 lat przed emeryturą – to okres, w którym dochody przestają zazwyczaj rosnąć, natomiast mogą nieco zwiększyć się wydatki (np. w związku z pogarszającym się stanem zdrowia).